Jak porzuciłem samoloty i przejechałem Europę pociągiem

przeczytasz w mniej niż 8 min.

W pociągu, czujesz, że podróżujesz. To nie ma nic wspólnego z „teleportacją”, jaką daje samolot

Kiedy miałem jakieś osiem lat, moją ulubioną rozrywką było liczenie wagonów w pociągach przejeżdżających przez sopocką stację. Towarowych i osobowych. Towarowe zawsze wygrywały. Pamiętam, że jeden miał siedemdziesiąt wagonów. Tego rekordu nigdy nie udało się pobić.

Nasi rodzice w latach 80. nie mieli fiata 125p, 126p, ani żadnego innego tego typu wehikułu. Wszędzie jeździliśmy pociągami.

Pamiętam zatłoczone perony, tłumy z plecakami pakujące się oknami do wagonów, zasłonki z logo PKP i charakterystyczny „metaliczny” zapach niezbyt czystych składów. No i ukochane przez nas “piętrusy”. Często nie zamykały się w nich sterowane automatycznie drzwi, co pozwalało podróżować w stylu ugruntowanym przez amerykańskie załogi śmigłowców w czasie wojny w Wietnamie.

W pociągach piętrowych często nie zamykały się automatyczne drzwi, co pozwalało podróżować nimi w stylu ugruntowanym przez amerykańskie załogi śmigłowców w czasie wojny w Wietnamie. / rys. Rafał Reyman

W nowym stuleciu zaczęło się nieco poprawiać – pojawiły się wygodne składy, samorządy przejęły część lokalnych połączeń, unijne dotacje pozwoliły na przebudowę tras, dworców i wymianę taborów.

Mimo to podróżowanie pociągiem w Polsce wciąż nie ma dobrej prasy. Lata zaniedbań w poprzednich dekadach zrobiły swoje. Większość osób przekonana jest, że tego typu wyprawy są męczące, drogie i niebezpieczne. Prawda jest nieco inna. Jakkolwiek najtańsze, dalekobieżne połączenia wciąż pozostawiają wiele do życzenia, to ogólny komfort podróżowania diametralnie wzrósł. W szczególności dotyczy to obsługiwanych przez pociągi Intercity tras między dużymi miastami. Przemieszczanie się między nimi jest nie tylko szybsze i bezpieczniejsze niż samochodem, ale często też dużo tańsze, ze względu na progresywną politykę cenową (im wcześniej kupujesz – tym mniej płacisz).

Europa pociągiem

Mimo różnych doświadczeń z dawnych czasów nigdy nie zrezygnowałem z podróżowania pociągami. Średnio przejeżdżam nimi kilka, a niekiedy kilkanaście tysięcy kilometrów rocznie. I nie chodzi tu tylko o względy pragmatyczne. Przemieszczanie się pociągiem jest po prostu przyjemne. Pozwala wejść w pewnego rodzaju trans. Umożliwia obcowanie z krajobrazem, ma też w sobie jakiegoś romantycznego ducha sprzed lat, z czasów, gdy o motoryzacji i samolotach jeszcze nikomu się nie śniło.

A gdyby wyruszyć pociągiem gdzieś dalej, nie ograniczając się do Polski? Zawsze chodziło mi to po głowie. Nie udało się (jak na razie) zrealizować planu podróży koleją transsyberyjską, ale w 2004 roku odbyłem jej namiastkę, przejeżdżając ukraińskim składem ze Lwowa do krymskiego Symferopola (w obie strony prawie 3000 kilometrów). Później jeździłem po Węgrzech, Słowacji, Turcji i Maroku, ale nie były to szczególnie długie trasy. Podróżowanie koleją po Europie zachodniej nie było już takie oczywiste. Pociąg uchodzi tam za prestiżowy i co za tym idzie drogi środek transportu. Taka okazja nadarzyła się dopiero w zeszłym roku.

Była to podróż poślubna, którą odbyłem z żoną we wrześniu 2019 roku trasą Warszawa-Berlin-Paryż-La Rochelle i z powrotem. W sumie 5140 kilometrów koleją w ciągu dwunastu dni.

Jeżeli myślisz o podróżowaniu pociągiem po Europie, pamiętaj o kilku sprawach:

1. Podróż pociągiem z Polski w jakiekolwiek miejsce leżące dalej niż na przykład Berlin na pewno nie będzie szybsza i prawie na pewno nie będzie tańsza niż samolotem.

Tego się nie ominie. To dość ważne. Podróżowania pociągiem po Europie nie powinno się traktować jako „transferu”. Przeskoczenia z punktu A do B. To tak nie działa. Czas spędzony w kolei to nie jest czas na „dojazd”. To integralna część podróży, równie ważna (albo ważniejsza) niż pobyt w miejscu docelowym. Trzeba to lubić. Odnaleźć przyjemność w pokonywaniu kilometrów, obserwowaniu zmieniającego się krajobrazu, języków, krajów. Jeżeli chcesz dotrzeć szybko „na miejsce”, a samą podróż traktujesz jako zło konieczne, wybierz samolot.

2. Nie będzie szybciej, ale to nie znaczy, że podróżuje się wolno.

W Niemczech i Francji średnia prędkość przelotowa pociągów dalekobieżnych to 200-300 km/h. Francuskie TGV przekraczają 400 km/h. Dla porównania polskie Pendolino osiąga maksymalnie 140 km/h i to wyłącznie na wybranych trasach.

3. Podróżowaliśmy z postojami w różnych miejscach, ale zrobiłem symulację trasy Warszawa-Paryż, porównując lot tanią linią z lotniska w Modlinie i podróż pociągiem.

Za punkt wyjścia wybrałem dzielnicę Saska Kępa, gdzie mieszkam, a za miejsce docelowe okolice Les Halles w Paryżu:

SAMOLOTPOCIĄG
Saska Kępa – Plac Defilad 15 min.Saska Kępa – Dw. Centralny 15 min.
Oczekiwanie na bus do Modlina 10 min.Oczekiwanie na pociąg 10 min.
Plac Defilad – Modlin (bus) 50 min.Warszawa-Berlin Hbf 6h
Odprawa 90 min.Berlin przesiadka 30 min
Modlin – Paryż Beauvais 2h 20 min.Berlin-Frankfurt 4h 40 min
Opuszczenie samolotu i lotniska 20 minFrankfurt przesiadka 15 min.
Bus Beauvais – Port Maillot 90 minFrankfurt – Paris Gare de L’Est 3h 50 min
Metro Port Maillot – Metro Chatelet 22 minMetro Paris Est – Les Halles 6 min
RAZEM: 7h 17 minRAZEM: 15h 45 min

Jak widać, różnica jest wyraźna, ale nie drastyczna. Dojazd pociągiem z Warszawy do Paryża zajmuje mniej więcej dwa razy więcej czasu niż lot samolotem. Dwa razy, nie trzy, cztery ani pięć.

To wkrótce może być ważniejsze niż można by sądzić. Kiedy piszę te słowa, jesteśmy w szczycie epidemii koronawirusa, a przyszłość rynku turystycznego, zwłaszcza lotniczego, jest mocno niepewna. Będą cięcia, bankructwa, zmiana polityki cenowej. Być może nie wrócimy zbyt szybko (albo i nigdy) do lotów za kilkadziesiąt złotych. Może się okazać, że szybkie koleje staną się alternatywą także dla nienawykłych do podróżowania nimi Polaków.

4. Podróżowanie pociągiem po Europie Zachodniej jest komfortowe.

Pociągi dalekobieżne oraz międzynarodowe w Niemczech i Francji zapewniają wysoki standard, czystość i funkcjonalność, mimo że wagony są na ogół starsze niż nasze Pendolino czy Pesa. Gorzej jest niestety ze składem Warszawa-Berlin. Tu bywa bardzo różnie i można trafić na „złoty standard PKP”, czyli piszczące jarzeniówki, zapchane toalety itp. Pociąg ten nie oferuje standardu Pendolino.

Trzeba też dodać, że odcinek Warszawa-Berlin jest najwęższym gardłem podróży. Pokonuje się go zdecydowanie najwolniej w stosunku do tras po Niemczech i Francji. Ale, żeby nie być jednostronnym: oferta restauracyjna jest znacznie lepsza w polskich pociągach (gotowane dania, pełna obsługa kelnerska, nielimitowany czas otwarcia). W pociągach niemieckiej DB wagony restauracyjne bazują głównie na kawie, przekąskach i piwie. Gorące posiłki podaje się w wyznaczonych godzinach.

5. Podróżowanie pociągiem po Europie Zachodniej generalnie nie jest tanie, ale… może nie być drogie.

Zasadniczo bilety są drogie lub bardzo drogie. Standardowa cena za przejazd kilkuset kilometrów w drugiej klasie to około 150 euro za osobę. Przy takich taryfach podróż do Francji i z powrotem kosztowałaby kilka tysięcy złotych za sam transport. Ale zarówno niemieckie, jak i francuskie koleje prowadzą przedsprzedaż biletów w bardzo atrakcyjnych cenach.

Bilety na DB można kupić z wyprzedzeniem niemal półrocznym, a na francuskie pociągi – z trzymiesięcznym. Przykładowo licząca około 550 km trasa Paryż-La Rochelle pociągiem TGV kosztowała nas tylko 25 euro na osobę, a przesiadkowa trasa Berlin-Paryż – 50 euro. Bilety na pociąg z Polski do Berlina można także kupić z wyprzedzeniem, ale jedynie 60-dniowym. Podsumowując, licząca ponad 5000 km trasa, wyniosła nas około 800 zł na osobę za bilety kolejowe.

Bilety kupowane z wyprzedzeniem wydają się być lepszym rozwiązaniem niż różnego rodzaju oferty zniżkowe (jak Inter Rail), które obłożone są wieloma ograniczeniami, a do tego nie należą do tanich. Trzeba jednak mieć możliwość precyzyjnego zaplanowania daty podróży kilka miesięcy wcześniej (ale tu sytuacja nie różni się przecież od kupowania tanich lotów). Bilety można kupować bezpośrednio przez stronę kolei narodowych (DB ma wersję polską i jest bezproblemowe w obsłudze, SNCF miewa kłopoty techniczne), albo przez aplikację, która jednocześnie jest wyszukiwarką połączeń różnych przewoźników – korzystaliśmy z Trainline.eu.

6. Bez względu na to, czy celem będzie Francja, Włochy, Holandia czy Belgia, wydaje się, że z Polski najsensowniej jest jechać przez Niemcy, traktując Berlin jako pierwszy punkt przesiadkowy.

Można z niego dojechać do wszystkich wymienionych krajów, choć niekoniecznie bezpośrednio. Przesiadki są szybkie i sprawne. Trzeba jednak pamiętać, że w Niemczech i Francji numeruje się jedynie perony, a nie dodatkowo tory, jak u nas.

7. Punktualność jest piętą achillesową nie tylko polskich kolei.

Wbrew rozpowszechnionym mitom, pociągi w Niemczech spóźniają się dość nagminnie, zwłaszcza w sezonie turystycznym i w zachodniej części kraju. Różnica polega na tym, że jeżeli nie zdążymy na przesiadkę, to bez problemu w kasie wymieniamy bezpłatnie bilet i jedziemy kolejnym połączeniem. Pociągi we Francji wydają się nieco punktualniejsze, ale może mieliśmy tam po prostu więcej szczęścia.

8. W przeciwieństwie do linii lotniczych, kolej nie ogranicza ciężaru i rodzaju przewożonego bagażu.

Polecam jednak mieć jeden plecak lub niewielką walizkę, bo inaczej przesiadki mogą okazać się męczące i nerwowe.

9. Koleje wciąż są jednym z najmniej inwazyjnych ekologicznie środków transportu.

Tzw. ślad węglowy przypadający na pasażera jest tu niższy niż w przypadku lotu samolotem, a także podróży samochodem. Choć każdy kij ma dwa końce: szybkie pociągi typu TGV uważane są za dość destrukcyjne dla lokalnych ekosystemów.

U celu podróży pociąg zawiezie nas do centrum, a nie porzuci gdzieś daleko na terminalu oddalonym nierzadko o dziesiątki kilometrów od miasta, do którego się wybraliśmy. / rys. Rafał Reyman

To wszystko są uwagi praktyczne, jednak nie one mają największe znaczenie w podróżowaniu pociągiem po Europie. Liczy się przede wszystkim trudny do uchwycenia w słowach klimat, atmosfera.

Podróż pociągiem ma w sobie coś retro, coś trochę nie z tych czasów, a jednocześnie jest odpowiedzią na coraz modniejszy trend slow life. Nie zawsze musimy się śpieszyć i jak najszybciej dotrzeć do celu. Jeżdżenie pociągiem po Europie jest przyjemnością samą w sobie. Za oknem zmieniają się krajobrazy, a na dworcach i w wagonach ludzie i ich języki. Polacy są w pociągach otwarci i hałaśliwi. Niemcy lubią pić piwo i głośno rozmawiać, Francuzi w TGV milczą, wpatrzeni w cyfrowe ekrany lub śpią.

Jadąc pociągiem, czujesz, że naprawdę podróżujesz, a nie dokonujesz swego rodzaju „teleportacji”, jak w przypadku samolotu.

Możesz wstać, przespacerować się do wagonu restauracyjnego, zjeść obiad lub wypić kieliszek wina. Pociąg zawiezie nas do centrum, a nie porzuci gdzieś daleko na terminalu oddalonym nierzadko o dziesiątki kilometrów od miasta, do którego się wybraliśmy. To zupełnie inny sposób podróżowania i choćby dlatego warto spróbować go polubić.

Rafał Reyman

Chciał być malarzem, został reżyserem. Autor filmów "Strange Sounds" i "Nie wracaj do mnie w snach". W Travel Magazine zajmuje się głównie przygotowaniem ilustracji do tekstów.

Dodaj komentarz

Your email address will not be published.