Psymbioza. O życiu psów i kotów w Turcji

przeczytasz w mniej niż 5 min.

Uliczne zwierzęta stały się jednym z symboli Stambułu – i całej Turcji

Fot. Julia Zabrodzka

To jest Garfield – informuje mnie stojąca obok turystka, gdy robię zdjęcie rudego kota siedzącego na zabytkowej kolumnie. To już kolejny, którego spotykam w Efezie. – Ma nawet swój profil na Instagramie – dodaje kobieta.

Sprawdzam; faktycznie ma: garfield_of_ephesus. Kot wrzucił już około 200 postów, a śledzi go blisko 3000 osób. Znam wiele profili prowadzonych przez opiekunów zwierząt w Polsce, ale profil bezdomnego kota jest dla mnie nowością. Potem odkrywam kota-celebrytę z Hagi Sophii. Jego konto śledzi 109 tysięcy osób, ale zdjęcia przedstawiają też inne bezdomne koty w Turcji i co najmniej kilka przechadzających się po wnętrzach najsłynniejszej stambulskiej świątyni. Największą gwiazdą tureckiego internetu stał się jednak nie kot, a pies.

Turcja. Bezpańskie psy

– Boji podróżował autobusami, tramwajami i promami – mówi mi Özlem Bozkurt ze stambulskiego biura Go Türkiye, instytucji zajmującej się promocją turystyki w kraju. – W końcu został adoptowany przez tureckiego biznesmena.

Turcja bezpańskie psy
Turcja kocha bezpańskie psy i koty. Nad zwierzętami roztoczona jest podstawowa opieka, a ich widok na ulicach miast jest codziennością / Julia Zabrodzka

Spory żółty pies w typie owczarka anatolijskiego stał się sławny w połowie 2021 roku. Dorobił się nie tylko profilu na Instagramie, obserwowanego przez 117 tysięcy osób, ale także Twittera ze 108 tysiącami śledzących, solidnej notki na Wikipedii i niezliczonych filmików na Youtubie. Podróżował wszystkimi środkami transportu publicznego, łącznie z promami. „Zauważyliśmy psa, który korzystał z tramwajów, metra i naszych pociągów. Doskonale wie, gdzie wsiąść, a gdzie wysiąść” – opowiadał Aylin Erol, przedstawiciel stambulskiego metra, w rozmowie z CNN.

Co znaczące, pies nie został potraktowany jako intruz. Pracownicy metra zabrali go do weterynarza i zaczipowali. Dzięki temu wiadomo, że w ciągu jednego dnia potrafił przesiąść się nawet na 29 stacjach. „Boji zna zasady podróżowania, przepuszcza wysiadających pasażerów, po czym wchodzi i spokojnie znajduje sobie wolne miejsce” – zachwycał się dziennikarz tureckiego dziennika „Cumhuriyet”. Na zdjęciach widać psa rozłożonego na ławce w metrze albo zajmującego siedzenia w autobusie.

turcja bezpańskie zwierzęta
Sporo bezdomnych zwierząt, żyjących na ulicach lub w świątyniach Turcji, to internetowi celebryci / Julia Zabrodzka

Psy i koty są wszędzie

Jak to możliwe, że Boji podróżował sobie przez nikogo nie niepokojony? Wynika to z tureckiego podejścia do bezdomnych psów i kotów. W Stambule spotykam je wszędzie: koty grzeją się na maskach samochodów albo wskakują na kolana klientom restauracji. Psy wylegują się na schodach drogich hoteli, wchodzą do sieciowych kawiarni albo czekają na kąski na nabrzeżach ulubionych przez wędkarzy. Zwierzęta wylegujące się pod Hagią Sophią na brak jedzenia raczej nie narzekają – większość ma solidną nadwagę. Nie zwracają nawet uwagi na turystów, którzy testują ich cierpliwość, ustawiając się do zdjęć w najdziwniejszych pozach – ktoś obejmuje je za szyję, czego psy zazwyczaj nie lubią, kto inny układa się na wielkim brzuszysku, jakby było poduszką. Nie znaczy to oczywiście, że tureckie psy zniosą wszystko i że zawsze są łagodne. Co roku odnotowywanych jest w kraju kilkaset ataków bezpańskich zwierząt na ludzi, niektóre z nich kończą się tragicznie.

Turcja: kochamy bezpańskie psy

Badania pokazują jednak, że większość Turków ma do nich pozytywny stosunek i raczej się ich nie boi. W ankiecie przeprowadzonej w styczniu 2022 roku na zlecenie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, 82 procent osób zadeklarowało, że kocha bezdomne zwierzęta. Do niechęci przyznał się tylko niespełna jeden na dziesięcioro respondentów. Potwierdzeniem takiego podejścia są rozstawione w różnych miejscach miski z wodą i jedzeniem, a także uliczne namiastki bud, chroniące od deszczu czy zimna. Niektórzy historycy i antropolodzy wskazują, że taka postawa nie jest nowością. Dbanie o uliczne zwierzęta było postrzegane jako dobry uczynek już za czasów osmańskich.

W serwisie informacyjnym middleeasteye.net czytam, że liczbę bezdomnych zwierząt w Turcji szacuje się na 10 milionów. „Washington Post” podaje z kolei, że w samym Stambule jest ich od 400 do 600 tysięcy. Liczby są więc ogromne. Jednym z powodów, dla których bezdomnych psów i kotów jest tak dużo, jest właśnie… miłość i troska Turków. Dobrze odżywione i zaopiekowane mają doskonałe warunki do rozmnażania się. Istotna jest też polityka władz. W 2004 roku wprowadzono pierwszą chroniącą te zwierzęta ustawę. Zgodnie z przepisami, bezdomnych psów i kotów nie wolno zabijać, a obowiązek dbania o nie spada na lokalne władze.

Bezpańskie psy gwiazdami filmów

Turecką politykę wobec bezdomnych zwierząt określa się czasem jako „no-kill, no-capture” albo „capture, vaccinate and release”. Oznacza to, że psy i koty powinny zostać odłowione, wykastrowane, zaszczepione i wypuszczone. O tym, że pies przeszedł całą tę procedurę, świadczy plastikowy klips w uchu. I faktycznie, spotykam sporo takich zakolczykowanych kundli, choć widzę też wiele bez oznaczenia. Wysterylizowanie i zaszczepienie wszystkich bezdomnych zwierząt jest niemożliwe, mimo wysiłków lokalnych władz i licznych organizacji pozarządowych. A bez sterylizacji zwierząt przybywa.

Turcja i bezpańskie psy. Zwierzęta stały się dziś jednym z symboli kraju / Julia Zabrodzka

Bezdomne psy i koty są więc nieodłącznym elementem stambulskiego krajobrazu. Ich życie nie zawsze jest łatwe, ale wygląda na to, że większość radzi sobie w tej miejskiej dżungli całkiem nieźle. O stambulskich kotach opowiadał turecko-amerykański dokument Kedi. Sekrtetne życie kotów z 2016 roku; cztery lata później swojego dokumentu dorobiły się też psy. Losy Zeytin, Nazara i Kartala śledzi Amerykanka Elisabeth Lo w filmie Stray, w Polsce dystrybuowanym jako Stambuł bez smyczy. W jednym z wywiadów reżyserka mówi, że nawet kiedy się gubiła, wiedziała, że jej bohaterowie pomogą się jej odnaleźć. „Nie przetrwałyby bez tego zmysłu orientacji. A to jest ich dom, gdzie mogą żyć wolno na własnych zasadach” – podkreśla Lo.

Symbioza ogromnego miasta, zwierząt i ludzi robi ogromne wrażenie. I trudno mi sobie wyobrazić Stambuł, z którego nagle zniknęłyby ogromne, pokorne owczarki i sprytne koty, bez pytania pakujące się na kolana – i do stołu.

Julia Zabrodzka

Fotografka, która czasem pisze o miejscach i ludziach. Publikowała m.in. w "Polityce", "Piśmie", "Kukbuku", "Wysokich Obcasach" i "The Guardian". Finalistka Grand Press Photo, nagrody im. Krzysztofa Millera "Odwaga patrzenia" i "Leica Street Photo". Najbardziej lubi pracować w Polsce i krajach hiszpańskojęzycznych.

Dodaj komentarz

Your email address will not be published.