Hania Rani Fot. Olivia Wunsche 2 1 1

Hania Rani stawia na bardziej rozbudowane kompozycje

Początek

Najnowsza płyta Hani Rani jest zdecydowanym krokiem w nowe rejony artystyczne

https://buycoffee.to/travelmagazine

Fot. Olivia Wunsche

Dysponując niezaprzeczalnym talentem oraz wrodzoną pracowitością, Rani miała też trochę szczęścia. Jej pierwszy solowy album, wydana w 2019 roku płyta „Esja”, oparta na dźwiękach przypominających delikatne muśnięcia opiekuńczej dłoni, być może zniknęłaby w zalewie bardziej dynamicznej muzyki, gdyby nie pandemia. W obliczu wiszącej nas światem katastrofy i okrojonej do minimum codzienności ludzi zamkniętych we własnych domach, te dźwięki stały się balsamem. Wszyscy szukaliśmy wówczas pocieszenia, spokoju i łagodności. „Esja” szybko znalazła oddaną rzeszę fanów.

I chociaż sama artystka wielokrotnie zżymała się w wywiadach na taki odbiór jej muzyki – podkreślając, że nie powstała ona jako środek uspokajający – jej pierwsza solowa płyta przetarła szlaki. Wykreowała przestrzeń do nowych poczynań. Hania Rani tę sytuację dobrze wykorzystała. W następnych latach pojawiły się nowe płyty („Home”, Ghosts”), duety z Dobrawą Czocher, muzyka do spektakli, instalacje dźwiękowe. A ostatnio muzyka skomponowana na potrzeby filmu „Sentimental Value” w reżyserii Joachmia Triera.

Artystka wyruszyła w trwające miesiącami trasy koncertowe, bez trudu wyprzedając coraz większe hale na całym świecie. W ubiegłym roku zawitała między innymi do Warszawy. Wystąpiła na Torwarze, gdzie jej opierająca się na efemerycznych dźwiękach muzyka zderzyła się z wymogami niemałej, ale nieco przypadkowej widowni bardziej zainteresowanej wędrówkami po kolejne piwo i tacosy, niż nadążaniem za niuansami muzycznych pasaży. Koncert – mimo wysokiego poziomu – obnażył problemy, z jakimi muszą borykać się twórcy muzyki neoklasycznej, których popularność skłania do występowania w coraz większych halach. Opuszczenie przyjaznych warunków filharmonijnej sali stawia artystów przed wyzwaniem, jak pogodzić kameralną muzykę z większymi przestrzeniami pełnymi bardzo zróżnicowanej widowni.

„Non Fiction” – nowa płyta Hani Rani

Odpowiedzią, podyktowaną także rosnącymi ambicjami twórczymi, może być próba odejścia od muzycznej oszczędności. Najnowsza płyta Rani – „Non Fiction” – jest właśnie takim artystycznym przestawieniem zwrotnicy. To duży projekt. Koncert fortepianowy nagrano z 45-osobową orkiestrą w legendarnym londyńskim studiu Abbey Road. Kompozycje, dużo bardziej rozbudowane niż na poprzednich albumach, są nie tylko wyrazem nieco innego podejścia Hani do grania, ale też, po raz pierwszy, tak wyraźnie określonym manifestem politycznym.

Muzyka, choć jest wyrazem emocji, staje się na „Non Fiction” świadkiem historii, przybierając formę zbliżoną do reportażu. Rani buduje strukturę dźwiękową na podstawie prawdziwych wydarzeń. Początki projektu sięgają roku 2020. Artystka, dzięki zaproszeniu Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN, poznała kompozycje nastoletniej pianistki Josimy Feldschuh oraz historię ostatnich lat jej życia w getcie warszawskim.

Hania Rani, „Non Fiction”. Cierpienie na ekranie telefonu

W „Non Fiction” na postać Josimy i na jej twórczość chciałam spojrzeć poprzez pryzmat wydarzeń, które wstrząsają nami dziś. Wojnę w Ukrainie czy eksterminację ludności palestyńskiej w Strefie Gazy obserwujemy w dużej mierze na ekranach naszych telefonów. Jak wpływa to na odbiór i odczuwanie tych nieludzkich koszmarów? Jak na nie reagujemy? Czy przyzwyczajamy się do ludzkiego cierpienia i staje się ono tym samym naszą codziennością? Czy ta bliskość relacji wpływa na naszą większą świadomość i empatię? Te pytania towarzyszyły mi podczas pracy nad płytą – mówi Rani.

Mówiąc o inspiracjach, choć tym razem już nie czysto muzycznych, kompozytorka wspomina też twórczość Angelii Davis, amerykańskiej aktywistki walczącej m.in. na rzecz emancypacji Afroamerykanów w USA oraz Adanii Shibli – pisarki palestyńskiej. Rani rozpina pomost pomiędzy II wojną światową a obecnymi konfliktami na Bliskim Wschodzie i tuż za granicą Polski.

– Obrazy Warszawy zniszczonej podczas drugiej wojny światowej są uderzająco podobne do relacji z Gazy, które teraz oglądamy poprzez cyfrowe media. Poczułam, że muszę przełożyć historię i muzykę Josimy Feldshuh na pytania, które moje pokolenie zadaje sobie dziś – mówi Rani. – Zależy mi, by kompozycje Josimy nie zostały zredukowane do obiektu muzealnego, a posłużyły swoim głęboko humanistycznym podejściem do choć częściowego zrozumienia współczesności – dodaje.

Hania Rani, Non Fiction – dwa światy

„Non Fiction” to muzyka intensywna, w której dźwięki wojny – przelatujące rakiety, strzały, wybuchy pocisków – zostały przełożone na język instrumentów. Dzięki temu zabiegowi konflikty, o których słyszymy na co dzień w mediach, których zdjęcia i filmy oglądamy w internecie, stają się czymś konkretnym, niemal namacalnym. Rani stara się przywrócić sytuacjom granicznym tragiczny wymiar, próbując przełamać zobojętnienie i apatię, w które, przytłoczeni i znudzeni zalewem informacji, wszyscy wpadamy. Mimo emocjonalnego rozedrgania, niepewności i lęku, który niesie ze sobą ta muzyka, Hani Rani udaje się w połączyć intensywność z subtelnością, szept z krzykiem. W jej rozbudowanych aranżacjach i poszukiwaniu znaczeń poza czysto dźwiękowym aspektem muzyki kryje się zadziwiająco dużo ujmującego piękna.


HANIA RANI NON FICTION Album Cover 1 1

Hania Rani

Non Fiction – Piano Concerto In Four Movements

Decca US, Universal Music Polska

Premiera: 14 listopada 2025

Travel Magazine

Travel Magazine

Travel Magazine to kreatywny i kulturalny magazyn o świecie. Podróżowanie jest jedną z form opowiadania.

Dodaj komentarz

Your email address will not be published.

To też ciekawe