Jest styczeń, a śnieg w piemonckich Alpach topnieje ukazując warstwę traw. Zmiany klimatu wpływają na funkcjonowanie całego regionu
Leżące na wysokości ponad dwóch tysięcy metrów nad poziomem morza piemonckie Siestriere od blisko stu lat jest jednym z najważniejszych ośrodków narciarskich we Włoszech. Liczącą dziś nieco ponad dziewięćset mieszkańców górską miejscowość stworzył od zera w latach 30. ubiegłego wieku Giovanni Agnelli, założyciel marki FIAT.
W latach 50. miejscowość zyskała popularność, stając się głównym ośrodkiem narciarstwa w kraju. W kolejnych dekadach była areną międzynarodowych zawodów, a podczas Olimpiady w Turynie w 2006 roku część dyscyplin była rozgrywana właśnie w Siestriere. Obecnie każdego roku w sezonie zimowym przyjeżdża tu ponad 20 tysięcy osób.
Zmiany klimatu nie oszczędzają jednak również Piemontu. Ten rok jest kolejnym, gdy pokrywa śnieżna w środku zimowego sezonu ma problemy z przykryciem gruntu.
Stoki narciarskie są naśnieżane, tak by mogły być cały czas otwarte. Roztapiany przez słońce śnieg, zamarzający w nocy, coraz bardziej jednak przypomina lód, utrudniając narciarzom szusowanie.
Wystarczy jednak zejść ze stoku i rozejrzeć się po okolicach miasteczka – lub wybrać się na krótki spacer po górach – by dostrzec skalę zmian. Mimo połowy stycznia i położenia na wysokości 2000-2500 m n.p.m. Sestriere i okolice wyglądają jak w pierwszych dniach wiosny. W ciągu dnia śnieg topi się, drogami płyną strumienie wody, a alpejskie zbocza – szczególnie od południowej strony – zamieniają się w trawiaste łąki.
Jeżeli tempo zmian będzie nadal tak szybkie, za kilka-kilkanaście lat Sestriere – pełniące rolę turystycznego kurortu – będzie musiało znaleźć na siebie nowy pomysł. W międzyczasie większość działających tu firm stanie jednak prawdopodobnie przed groźbą bankructwa. Wiele wskazuje na to, że narciarstwo alpejskie stanie się zajęciem niszowym i elitarnym.
