Muzeum Centralnego Okręgu Przemysłowego w Stalowej Woli pozwala cofnąć się do czasów największej prosperity w Polsce
Nową placówkę mieliśmy okazję odwiedzić w grupie pierwszych zaproszonych dziennikarzy. I zobaczyć ostatnie szlify projektu, który wyrósł z dosyć skromnych początków. Muzeum Centralnego Okręgu Przemysłowego to placówka Muzeum Regionalnego w Stalowej Woli, instytucji, której początki sięgają 1995 roku.
15 lat temu w budynku dawnych warsztatów szkolnych przy ul. Hutniczej otwarto wystawę „COP dla przyszłości. Ludzie – przemysł – architektura”, a obecne muzeum jest jej współczesną kontynuacją.
Projekt rewaloryzacji modernistycznych warsztatów szkolnych, tych samych, w których mieściła się pierwsza wystawa, zagospodarowania terenu wokół budynku i budowy wystawy stałej, pochłonął 26 mln zł. Ponad połowa środków pochodzi z Unii Europejskiej.
Czym właściwie był Centralny Okręg Przemysłowy (COP)? I czemu Stalowa Wola to najodpowiedniejszego miejsce, by o nim opowiadać?
Budowa Centralnego Okręgu Przemysłowego, której inicjatorem był „ojciec Gdyni” – Eugeniusz Kwiatkowski, wicepremier i minister skarbu w latach 1935-1939 – uchodzi za jedną z największych inwestycji II Rzeczpospolitej. Ideę, która miała odmienić kraj. Wyprowadzić Polskę z kryzysu, zwiększyć nasz potencjał ekonomiczny, zredukować bezrobocie i nierówności społeczne, a tym samym zapewnić impet do cywilizacyjnego skoku.
Skala inwestycji była ogromna, pochłaniała większą część budżetu całego państwa. Pomysł wymagał więc odwagi, ale i dalekowzroczności.
Nowe fabryki i zakłady powstawały na terenach Podkarpacia, Lubelszczyzny, Świętokrzyskiego i Małopolski. Głównym punktem COP stał się Sandomierz, leżący na granicy tzw. Polski A i Polski B. Dzięki nowemu projektowi granica ta miała zostać zresztą zatarta.
Prace podjęto z niespotykanym wcześniej rozmachem. Place budowy pojawiły się w dziesiątkach miejsc jednocześnie. Obok zakładów wznoszono i modernizowano również elektrownie, inwestowano w transport i infrastrukturę. W Dębicy zbudowano fabryki kauczuku i opon. W Mielcu zakłady lotnicze, w Rzeszowie fabrykę obrabiarek i sprzętu artyleryjskiego oraz fabrykę silników lotniczych. A w dzisiejszej Nowej Dębie powstała fabryka amunicji. Rozpoczęto budowę Zakładów Chemicznych w Nowej Sarzynie, a w Tarnobrzegu – Zakładów Metalurgicznych.

Pod Rozwadowem zaś powstały huta i zakłady zbrojeniowe, czyli Zakłady Południowe. A wraz z nimi – i tu wracamy do uzasadnienia lokalizacji dzisiejszego Muzeum COP – zbudowano od zera nowe osiedle przyfabryczne Stalowa Wola.
Jego nazwa wzięła się od słów gen. Tadeusza Kasprzyckiego, który budowę COP określił jako wyraz „stalowej woli narodu polskiego” do „wybicia się na nowoczesność”.
Stalowa Wola to zresztą temat na oddzielny materiał, bo jest ona jednym z nielicznych przykładów tak młodych miast w Europie, zbudowanych całkowicie od podstaw. Było wizytówką całego COP. Przykładem nowoczesnej myśli technicznej i architektonicznej, gdzie jednocześnie uniknięto błędów z Gdyni – miasto powstało z myślą o ludziach, było emanacją humanistycznej odnogi wielkiego, przemysłowego projektu. Projektu niestety niedokończonego, bo przerwanego wybuchem II wojny światowej.
Stalowa Wola jest więc dziś idealnym miejscem do przedstawienia historii całego COP. Na dwóch tysiącach metrów powierzchni muzeum zgromadzono kilkaset eksponatów.
Wśród nich jest unikatowa kolekcja maszyn, które znajdowały się na wyposażeniu mieszczących się tu warsztatów. W tym oryginalne obrabiarki, frezarki, wiertarki, a nawet piec hutniczy.
W gablotach zobaczycie też broń, produkowaną w zakładach COP, ale też inne cuda techniki z tamtego okresu. Instalacje z ówczesnych elektrowni, gazomierze, radia, aparaty telefoniczne i wiele, wiele innych.
Jako muzeum techniki, pomysłodawcy oczywiście stawiają na taki aspekt historii COP. Ale tamte czasy to przecież nie tylko rozkwit przemysłu, to także czas zmieniającego się społeczeństwa. Muzeum COP opowiada więc też historię mieszkańców regionu. Daje możliwość podejrzenia ich życia, przeniesienia się do mieszkania z epoki, do salonu fryzjerskiego, do szkoły, zajrzenia w sklepową witrynę, czy do redakcji ówczesnej gazety.







COP to również idee: przedsiębiorczość, pomysłowość, podnoszenie kwalifikacji, dążenie do celu, które – jak zapewnia dyrekcja – muzeum chce propagować.
To była też wreszcie niezwykle atrakcyjna dla ludzi myśl urbanistyczna, o mieście, chociaż przemysłowym, to jednak wkomponowanym w zielony teren. Brzmi górnolotnie? Wystarczy jednak krótki spacer po Stalowej Woli, zobaczenie zespołów tych pierwszych budynków mieszkalnych, wilii dla kierownictwa, domów wielorodzinnych dla majstrów i robotników, spojrzenie na przestrzenie między nimi, by zrozumieć, jak nowoczesny był to koncept w odniesieniu do tamtych czasów. I niestety również, jak nieosiągalne jest takie podejście w czasach obecnych.
Aby jednak nie było za nudno, bo nie samym patrzeniem gość muzeum, szczególnie młody, żyje – to nie zabraknie tych elementów, które dziś świadczą o atrakcyjności i innowacyjności takich placówek. Powyliczajmy zatem.
Muzeum Centralnego Okręgu Przemysłowego to 80 stanowisk z filmami, aplikacjami poszerzającymi wiedzę, a także quizami, dostosowanymi poziomem trudności dla dzieci i dorosłych.
Przygotowano też przestrzenie dla najmłodszych dzieci, a na jego terenie będzie działać laboratorium do zajęć dla grup zorganizowanych. Jest nawet opcja zabawy w escape-roomie, w klimacie wojenno-szpiegowskim. Nie wszystko chcemy, zgodnie zresztą z prośbą przedstawicieli muzeum, zdradzać, żeby pozostawić choć trochę miejsca na niespodziankę.


Oficjalne otwarcie muzeum miało miejsce na początku lipca.
Mam też dobrą wiadomość dla miłośników lotnictwa. Przed budynkiem możemy podziwiać pierwszy polski samolot odrzutowy TS-Iskra 11 B, pożyczony z Muzeum Sił Powietrznych w Dęblinie. Wprawdzie to maszyna powojenna, z 1960 roku, ale przecież wyprodukowana w Mielcu. W fabryce, która powstała w ramach COP, wielkiego projektu na miarę ówczesnej nowoczesności.
