W słowackiej Orawie kolarze ścigają się z regionalnym pociągiem
Pomysł jest zaskakująco prosty: na linii startu stają, niemal obok siebie, pociąg regionalny Oravka oraz grupa kolarzy szosowych. Metą jest stacja w Trstenie. Kto wygra ten wyścig? Rowerzyści czy maszynista? Wynik zależy wyłącznie od kondycji sportowców.
Co roku, od trzech lat, w słowackich Kraľovanach odbywają się zawody Faster than a Train. Kolarze ścigają się z pociągiem. I wbrew pozorom, nie stoją na z góry przegranej pozycji.
– Orawa słynie z pięknej przyrody, powozów konnych i wielkich pisarzy – mówi współorganizator i pomysłodawca wydarzenia, Matúš Kvas. – Ale ma też pociąg orawski. Porusza się on po 56-kilometrowej trasie, osiągając średnią prędkość 30,9 km/h. To szybkość, którą osiągają też kolarze szosowi. Pomyśleliśmy, że jest tu pole do wspaniałej rywalizacji.
Faster than a train. Słowacja i rowery
Trasa rowerowa wyznaczona została mniej więcej równolegle do przebiegu torów kolejowych i przecina Orawę. Zawodnicy muszą pokonać przewyższenia sięgające czterystu metrów. Podstawową zasadą jest ta, że kolarze nie ścigają się między sobą, ale z pociągiem. Tak naprawdę mamy więc tylko dwóch uczestników tego wyścigu: maszynistę oraz działający razem peleton rowerzystów.
Pociąg, podczas wyścigu, kursuje według standardowego rozkładu. Zatrzymuje się na dwudziestu jeden stacjach, by pasażerowie mogli wsiąść i wysiąść – w dniu zawodów większość wybiera się w podróż po to, by obserwować i dopingować z wagonów kolarzy.
Faster than a train – wyścig dla każdego
W tym roku, 14 czerwca, na rowery wsiądzie aż 350 kolarzy. Zmierzą się z pociągiem w pięciu peletonach (zaplanowano pięć startów). W wydarzeniu może wziąć udział każdy, kto wniesie opłatę 99 euro i dysponuje rowerem szosowym (tegoroczny limit uczestników został już jednak wyczerpany). Każda grupa liczy 70 sportowców i porusza się z nieco inną średnią prędkością. Ostatni ze startujących peletonów tworzą zaproszeni goście: m.in. zawodowi sportowcy, artyści, przedstawiciele biznesu.











