Klucz do zrozumienia Tybetu. “Dalekowysoko” Hanki Grupińskiej – recenzja

14 sierpnia, 2021
przeczytasz w mniej niż 5 min.
pałac w Lhasie na tle nieba

Podróżowanie Grupińskiej jest na antypodach turystycznego przemysłu. Nigdy się nie spieszy, cierpliwie słucha, zadaje proste pytania

Właściwie niewiele: Dalajlama, Lhassa, Dharmasala, buddyzm tybetański, prześladowania, uciekinierzy. No i barwne modlitewne chorągiewki powiewające na wietrze, Himalaje w tle. Oto podstawowe skojarzenia na temat Tybetu. Ubogo? Owszem. Hanka Grupińska przez 10 lat poznawała Tybetańczyków, ich historię, doświadczenia i wiarę. W efekcie powstała książka „Dalekowysoko. Tybetańczycy bez ziemi” – klucz do zrozumienia.

Daleko, wysoko, za siedmioma górami, za siedmioma morzami… – tak mogłaby się zaczynać bajka. Tylko, że ta historia jest samym życiem. Uważnie obserwowanym, wnikliwie opisanym.

Daleko, wysoko… – tak mógłby zaczynać się nostalgiczny wiersz. To już bliżej prawdy. Bohaterowie tej książki opowiadają historie, ale piszą też wiersze. Smutne wiersze o utracie, tęsknocie, nadziei.

“Dalekowysoko” to jednak ani bajka, ani wiersz. To reportaż, zaproszenie do świata tytułowych Tybetańczyków bez ziemi.

Świata, w którym żyją na wygnaniu – w Indiach, i tego, za którym tęsknią, który wspominają, opłakują, przemilczają. Zaproszenie do poznania ich wiary – buddyzmu tybetańskiego. Właśnie tam, daleko i wysoko, jest Tybet, Lhassa, Potala, święta góra Kajlas, doliny, pastwiska. Jednym słowem ojczyzna, od której bohaterowie książki Grupińskiej są odcięci nie tylko górskimi szczytami, ale przede wszystkim polityką Chin, która – jak pisze jeden z nich, Bhuchung D. Sonam jest – „holistyczną zagładą”, z powodu której uciekli i nie mogą wrócić. A przecież jak pisze tybetański poeta Kelsag Dhondu:

Wygnanie (…)

Jest pamięcią tego co ukochane

I krwawi gdzieś

za wysokimi górami

Pomimo tragicznej historii kraju i narodu to nie polityka i prześladowania dominują w książce, choć są tłem opowieści, kładą się na nią cieniem. „Dalekowysoko” jest efektem wielu podróży Hanki Grupińskiej do Indii, do stanu Himachal Pradesh, do Dharamshali, do McLeod Ganj, gdzie znajduje się dom Dalajlamy. To miejsca, do których od 1959 roku przez góry, przez Nepal, nielegalnie, w cierpieniu przybywali uchodźcy z Tybetu. Polityczni i ekonomiczni. Uciekinierzy przed prześladowaniami, dzieci wysłane przed rodziców do szkół i klasztorów, młodzi i starzy, ci którzy jeszcze pamiętali niepodległość i ci, którzy ojczyznę będą znać tylko z opowieści. Ponad sto tysięcy Tybetańczyków szukających schronienia w Indiach.

Grupińska wracała tam wielokrotnie, spędzając miesiące w klasztorach. Spotykała nauczycieli, mnichów i mniszki. Rozmawiała o tym, czym jest miłość, a czym umysł. Czym samsara, a czym nirwana, i czym jest buddyjska ścieżka i praktyka.

Spotykała bojowników o wolność Tybetu. Próbowała zrozumieć, jak wygląda „kulturowa zagłada”, chińska okupacja, prześladowania ludności i dlaczego od 2009 roku stu sześćdziesięciu sześciu Tybetańczyków i Tybetanek dokonało aktów samospalenia. Poznała też rolników, nauczycieli, lekarzy, ich sposób myślenia, wierzenia, obyczaje. Z tych rozmów narodziła się książka.

Podróżowanie Grupińskiej jest na antypodach turystycznego przemysłu. Nigdy się nie spieszy, cierpliwie czeka, słucha, zadaje proste pytania i przyjmuje proste odpowiedzi. Buduje relacje, zaprzyjaźnia się i czuje, że te spotkania są wyjątkowe, ich charakter jest szczególny, pozwalający wznieść się ponad różnice doświadczeń i pochodzenia. Nie ma w nich przypadkowości, pozorności. Język nie jest przeszkodą, bo nie wszystko wynika ze słów. A często wiele wynika z ciszy.

„Rozmowy, bycie z Tenzin jest inne niż wszystkie moje bycia z ludźmi. Ktoś zawsze czegoś ODE MNIE chciał, a jeszcze bardziej czegoś zawsze chciałam od kogoś. A tu inaczej, pierwszy raz inaczej.”

Aby spotkać tych ludzi, autorka odwiedzała górskie doliny i tysiącletnie klasztory. I z pokorą znosiła trudy podróżowania:

”Nasza podróż z McLeod Gandż do Patlikulu, Naggaru i Manali była wyczynem. Dla mojego kręgosłupa i mojej cierpliwości. I dla odnajdowania radości. Zmęczenie moje ciekawe dla mnie samej, bo wywołane czym innym niż zazwyczaj. Autobusem klekoczącym i śmierdzącym metalem, krzywymi siedzeniami, wąskimi na połowę moje pupy, brudem wciśniętym we wszystko, kurzem i rozmaitymi zapachami. Tłumem kolorowym, który faluje w wysiadaniu i wsiadaniu co piętnaście, dwadzieścia minut, czasem co pół godziny, przez… kilkanaście godzin (bo autobus lokalny, na żądanie). Słońcem, które paliło przez metalowy dach autobusu, przez zamknięte lub otwarte okna, suszyło skórę i wyssało całą wilgoć. Brakiem wody. Spalinami, których w powietrzu więcej niż tlenu. Hałasem klaksonu niemal każdego pojazdu”.

Autorka „Dalekowysoko” bardziej niż zachodnią dziennikarką zbierającą materiał do książki o Azji, jest ciekawą świata i otwartą na ludzi kobietą w podróży.

Troszczy się o świat, który poznała, który stał się jej bliski. Niepokoi się obserwowanymi zmianami, choć wie, że nie ma na nie wpływu, że są nieuchronne.

Grupińska nie ukrywa, że ma poczucie pewnego obowiązku, poczucie, które kierowało nią już podczas pisania poprzednich książek, tych o bojownikach ŻOBu i chasydkach. Zdążyła na zawsze zatrzymać w nich świat, który odchodzi, który odszedł. Teraz chce zapisać rzeczywistość, która także przemija na naszych oczach, ulega cywilizacyjnej zmianie, westernizacji i oddziaływaniu upływającego czasu, który – jak piasek – zasypuje ludzi, przedmioty i obyczaje.


Hanka Grupinska Dalekowysoko Ksiazka 1 1

Hanka Grupińska

Dalekowysoko. Tybetańczycy bez ziemi

Wielka Litera

Warszawa, 2021

Paulina Stolarek

Paulina Stolarek

Romanistka, tłumaczka, dziennikarka. W przeszłości redaktor naczelna "Radia Zet" i miesięczników "Voyage" i "Zwierciadło". Przetłumaczyła min. „Szaleństwo Marszu” Jacquesa Lanzmanna. Ma wiele słabości, a największe to Paryż, Grecja i literatura.

Dodaj komentarz

Your email address will not be published.

To też ciekawe