Andy Fluet 0vlgogmLYt8 Unsplash 1 1

Śladami rodziny Corleone

Początek

Czy po pół wieku amerykański film może wciąż wpływać na życie mieszkańców kilku wiosek na Sycylii?

Jest 14 marca 1972 roku. W Loew’s State Theatre w Nowym Jorku odbywa się światowa premiera filmu „The Godfather” („Ojciec chrzestny”). Jego twórcy nie wiedzą jeszcze, że ich dzieło zostanie najbardziej dochodowym filmem roku, a na pewien czas najbardziej dochodowym filmem w historii kinematografii. Wraz z tym seansem rodzi się legenda.

Do dziś jest to jeden z najlepiej ocenianych filmów wszechczasów. W rankingu na Filmweb zajmuje 4. miejsce, a na Imdb 2. Przez dekady zebrał też setki, głównie pozytywnych, recenzji profesjonalnych krytyków i stał się tematem niezliczonych książek i prac naukowych. Niewiele jednak brakowało, by „Ojciec chrzestny” w ogóle nie powstał. Producenci mocno ingerowali w dobór aktorów i zdjęcia, równocześnie niezbyt chętnie wykładając pieniądze. Kolejne uwagi i próby wymuszenia zmian scenariusza powodowały ciąg problemów, a w pewnym momencie Francis Ford Coppola omal nie stracił posady reżysera. Jakby tego było mało, związek Włosko-Amerykańskiej Ligi Praw Obywatelskich zorganizował przeciw filmowi protest.

Liga i mafia groziły wytwórni Paramount. Nie dało się ich odróżnić – wspomina w filmie dokumentalnym „The Godfather and the Mob” Joe Coffey, emerytowany nowojorski policjant.

Za działaniami Ligii stała nowojorska mafia, której nie w smak był film poruszający kwestie zorganizowanej przestępczości i która wysuwała kolejne groźby pod adresem producenta Roberta Evansa.

„[Joe Colombo] Zmobilizował dziesiątki tysięcy demonstrantów i przemaszerowali ulicami Nowego Jorku; zorganizował koncert charytatywny, na którym zaśpiewał Frank Sinatra, i zebrał około sześciuset tysięcy dolarów, które – jak twierdził Al Ruddy – miały być wykorzystane „wyłącznie w celu powstrzymania powstania Ojca Chrzestnego” – można przeczytać w książce „Zostaw broń, weź cannoli” Marka Seala.

To właśnie Joe Colombo stał za Ligą, jednocześnie stojąc za jedną z najpotężniejszych rodzin mafijnych Nowego Jorku. Trząsł niemal całym miastem. Ostatecznie jednak uzyskano porozumienie. Ze scenariusza pozbyto się takich określeń jak „mafia”, a część chłopaków z rodziny wzięła udział w produkcji jako statyści.

W podróży za filmem. Nowy Jork

Zdjęcia kręcono przede wszystkim w Stanach Zjednoczonych. Kiedy byłem tam w 2022 roku, przemierzałem ulice Nowego Jorku od jednej filmowej lokacji do drugiej, przede wszystkim jednak szukając miejsc, w których kręcono „Ojca chrzestnego”. Problem w tym, że po ponad pięćdziesięciu latach od pierwszego klapsa wiele miejsc wygląda już zupełnie inaczej.

Na Chinatown udało mi się znaleźć punkt, w którym kręcono scenę postrzelenia Vito Corleone. Grana przez Marlona Brando głowa mafijnej rodziny kupuje na ulicznym straganie owoce, gdy pojawia się dwóch zabójców i oddaje z bliska serię strzałów. Ranny Vito przewraca się, potrącając wiadro z pomarańczami, które rozsypują się po ciemnym asfalcie ulicy (kamera patrzy na to z góry). Dziś w miejscu, w którym Vito kupował owoce jest apteka, ale dokładnie naprzeciwko, po drugiej stronie ulicy zauważyłem… stoisko w pomarańczami!

Kolejne miejsce to Hotel Edison, gdzie Luca Brasi spotkał się z Virgilem „Turkiem” Sollozzo. To spotkanie nie skończyło się dla niego dobrze.

Następny przystanek: Hotel St Regis, w którym zatrzymują się Michael i Kay. Gmach pojawia się również w innym znanym filmie: „Taksówkarzu”.

Finał pierwszej części „Ojca chrzestnego” to słynna scena, kiedy Michael zostaje Ojcem Chrzestnym. Wydarzenie miało miejsce w Katedrze św. Patryka, która mieści się przy Mulberry Street. Kościół wciąż działa i można go zobaczyć. Niestety trudniej o zwiedzenie Mulberry Street Bar, gdzie kręcono trzecią część filmu (ale też „Donniego Brasco” czy „Rodzinę Soprano”), lokal jest od dłuższego czasu zamknięty. Udało mi się jedynie zrobić kilka zdjęć gabloty.

Sycylia i Ojciec chrzestny

Po dogadaniu się z rodziną Colombo oraz przebrnięciu przez kłopoty związane z ustalaniem obsady, ekipa filmowa napotkała kolejne problemy. Na Sycylię – żeby ograniczyć wydatki – realizatorzy wysłali jedynie Ala Pacino, resztę aktorów angażowano na miejscu. Plan zakładał kręcenie w miejscowości Corleone, ale ekipa nie została do miasteczka wpuszczona. Bram strzegli ci, którzy w powieści Puzo (według której napisano scenariusz) wymordowali najbliższą rodzinę Vita – Cosa Nostra. W zastępstwie wybrano więc Savokę i Forza d’Agro, które odegrały Corleone. Miejscowości położone może nie na końcu świata, ale na pewno na krańcu ówczesnej cywilizowanej Europy. Bez dobrych dróg dojazdowych, ukryte głęboko w górach.

W Savoce i Forza d’Agro mieszka niewiele osób, a większość z nich to seniorzy. Gdyby nie amerykański film, oba miasteczka byłyby zapewne kompletnie zapomniane. Dziś przyjeżdżają tu ludzie z całego świata. Wszystkich łączy jedno – „Ojciec chrzestny”, „The Godfather”, „Il padrino”, „Der Pate”, „Крёстный отец”… Przyjezdni stołują się w barze „Vitelli” (spróbujcie pokazowego deseru, czyli sorbetu cytrynowego) i wysłuchują historii o rzekomym romansie byłej właścicielki lokalu z Alem Pacino.

Nawet saszetki z cukrem przyozdobione są tu motywem „z Ojca chrzestnego”. Na ścianach wisi mnóstwo zdjęć z planu. W miejscu, w którym siedział filmowy Michael, ustawiono krzesło, by każdy mógł zrobić sobie zdjęcie.

– Oryginalna tabliczka Itala Pilsen została ukradziona przez turystę – dowiaduję się na miejscu od Polki, która mieszka od lat na Sycylii.

Na ścianie, przy wejściu, wisi więc jej kopia. Oprócz tego niewiele się jednak zmieniło – zamiast doniczek z kwiatami przed lokalem, teraz rośnie winorośl, której gałęzie oplatają ściany baru. Dla fanów filmu to miejsce jest obowiązkowe.

Śladami Michaela Corleone

Siedząc przy stoliku „Vitelli”, mogę dostrzec kamienny kościół, w którym filmowy Michael Corleone brał ślub z piękną Apollonią. Wybrankę przyszłego ojca chrzestnego grała Stefania Sandrelli, jedna z czołowych wówczas młodych aktorek włoskich. Zaglądam do świątyni, a tu wszyscy oglądają mafijny klasyk, po raz pierwszy mam okazję zobaczyć ten film w kościele.

„Moi rodzice stamtąd pochodzili, chociaż nigdy się nad tym nie zastanawiałem. Dziwne, że w końcu zagrałem Sycylijczyka” – mówił Al Pacino.

Podczas kręcenia trzeciej części trylogii, Amerykanin odwiedził Corleone, w którym szukał krewnych dziadka. Kiedy kręcono „jedynkę”, był jeszcze nikomu nieznanym aktorem. Na Sycylii miejscowi – nie widząc w nim gwiazdy – zapraszali go na wspólne posiłki. Większość nie wiedziała nawet, jak ma na nazwisko.

Po pół wieku po powstaniu pierwszej części filmu, Savoca i Forza d’Agro wciąż są zanurzone w filmowych wspomnieniach. Przemysł turystyczny, który wyrósł tu wokół „Ojca chrzestnego”, jest dla mieszkańców obu miejscowości źródłem stabilnych zysków. Każdy z gości chce kupić koszulkę lub kubek z podobizną Vita Corleone. Zatrzymać się w barze uwiecznionym w filmie, a może nawet spędzić tu noc. W jakimś sensie Vito i Michael Corleone uratowali te urocze wioski przed niebytem.

Sycylia, Ojciec chrzestny i rezydencja Corleone

Poznałem też teściową Michaela Corleone, mamę Apollonii. Udało mi się zamienić trzy słowa z machającą z okna starszą panią, która do dziś dostaje tantiemy za swoją rolę. Pytając mnie o wiek, wspominała, że kiedy Al przyjechał na wyspę, był w podobnym.

– Jej synowie również zagrali w „Ojcu chrzestnym”. Statystami były osoby ze wsi, to one zagrały weselnych gości na ślubie Michaela i Apollonii – dodaje moja polska przewodniczka.

Podróżując po wschodniej Sycylii, udało mi się dostać do Castello degli Schiavi, rezydencji, w której – uwaga, spoiler – umiera Michael Corleone (zamek wykorzystano także przy kręceniu drugiego sezonu „Białego lotosu”). Zasiadłem na oryginalnym – jak upiera się właściciel domu, sycylijski baron – krześle, na którym miał siedzieć Al Pacino, a przemierzając posiadłość podziwiałem zdjęcia i dokumenty. Dumny właściciel puścił w telewizorze zmontowane fragmenty z trylogii „Ojca Chrzestnego” – wszystkie, oczywiście, przedstawiające jego posiadłość. Widząc moje zainteresowanie, podsuwał kolejne zdjęcia, autografy czy plany dnia Coppoli.

Mafia i calcio

Cosa Nostra na Sycylii ma się wciąż nieźle. Nadal można usłyszeć historie o odbywających się raz na jakiś czas mafijnych zjazdach. Chłopaki z luparami blokują wówczas niektóre drogi. Można usłyszeć opowieści o tym, jak lokalni biznesmeni muszą płacić pizzo, mafijną ochronę, czyli zwykły haracz. Można też usłyszeć historie o tym, że remontując okazyjne domy „za 1 euro”, trzeba zatrudniać ekipę z określonymi ludźmi, a materiały kupować u wybranych dostawców. Takie historie opowiedzieli mi miejscowi ze wschodniej Sycylii, którzy żyją tam na co dzień.

Macki sycylijskiej ośmiornicy widać zresztą na przykładzie calcio. Darmowe bilety dla mafiosów, zlecenia na budowę stadionów, zatrudnianie w klubie pracowników wywodzących się z „rodziny” – to tylko niektóre przykłady. W 2010 roku spotkanie Palermo z Sampdorią Genua z trybun miał oglądać poszukiwany capo di tutti capi (szef wszystkich szefów) – Matteo Messina Denaro. Ścigany od 17 wówczas lat Sycylijczyk omówił ponoć podczas meczu plan zamachu na sąd i posterunek policji w stolicy wyspy. Cosa Nostra miała nawet, zdaniem sycylijskiego dziennika „La Sicilia”, zgarnąć część pieniędzy za transfer Amauriego z Palermo do Juventusu. Brazylijczyk kosztował 25 mln euro.

No i na koniec najbardziej filmowa historia. Były dyrektor sportowy Palermo dostał na któreś święta Bożego Narodzenia „prezent” w postaci odciętej głowy kozła we krwi. Skojarzenie z „Ojcem Chrzestnym” i głową konia jak najbardziej na miejscu, chociaż urodzonemu w Cesenie działaczowi ponoć nic podobnego nie przyszło do głowy. „Moja żona zemdlała, kiedy otworzyła paczkę, ale ja uznałem to za żart i śpię spokojnie” – powiedział.

https://buycoffee.to/travelmagazine
https://buycoffee.to/travelmagazine
Dominik Popek

Dominik Popek

Absolwent UAM (Wydział Filologii Polskiej i Klasycznej), autor dwóch powieści kryminalnych ("Uciążliwi" i "Weteran")

Dodaj komentarz

Your email address will not be published.

To też ciekawe