Codziennemu życiu Japończyków towarzyszy miękka i puchata armia
Mogą promować miasto lub region, reprezentować instytucje lub firmę, edukować. Yuru kyara równocześnie napędzają rynek, jak i podbijają serca ludzi, nie tylko w Japonii.
Termin w wolnym tłumaczeniu oznacza „miękkie postacie” i opisuje tysiące maskotek ludzkiej wielkości, które stały się elementem kultury Wysp Japońskich. Dzięki słodkim i niezdarnym postaciom – reprezentującym popularny w Japonii nurt kawaii, zakładający postrzeganie świata jako miejsca bezpiecznego i uroczego – nawet słabo rozpoznawalne miejsca w Japonii, mają szansę zwrócić uwagę turystów. Maskotki nawiązują zwykle do najcenniejszych aspektów danego obszaru. Często pełnią też rolę edukacyjną, umilając czas dzieciom i dorosłym. Pomimo pozornie niewinnego wizerunku, używane są jako polityczne narzędzie perswazji. Przykładem jest Książę Pickles, który jest oficjalnym symbolem Japońskich Sił Samoobrony, stworzonym, by ocieplić wizerunek wojska.
Maskotki yuru kyara traktowane są często jako potomkowie yōkai, stworów znanych z historii i ludowych opowieści. I choć trudno tę tezę bezspornie potwierdzić, odzwierciedlenie lokalnej mitologii, tak dobrze znanej wszystkim Japończykom, dobrze tłumaczyłoby ciepłe przyjęcie nowej formy tych istot.
Skąd się wzięły japońskie maskotki
Szaleństwo dotyczące maskotek zaczęło się od białego kota w hełmie wikingów, określanego jako hikonyan. Zwierzak uważany jest za pierwszą yuru kyara. Pomysł na jego stworzenie zrodził się w 2007 roku na potrzeby kampanii promocyjnej miasta Hikone. Hikonyan miał zaczepiać przechodniów, zwracając im uwagę na atrakcje turystyczne miasta. Pomysł okazał się strzałem w dziesiątkę, znacznie zwiększając liczbę odwiedzających miasto osób.
Japońskie firmy nie potrzebowały dużo czasu, by zauważyć w yuru kyara potencjał marketingowy. Puszyste maskotki otrzymały własne blogi i profile w mediach społecznościowych. Ich wizerunek znaleźć można na koszulkach i kubkach w każdym sklepie z pamiątkami. Dziś to już nie tylko zwierzaki o charakterystycznym słodkim wyglądzie, ale pełnokrwiste postacie mające własne historie, charakter i określone cechy.
Dobre i złe yuru kyara
Od 2010 roku organizowane są nawet coroczne zawody Yuru Kyara Grand Prix. O sympatię fanów rywalizują reprezentanci przeróżnych miejscowości i firm, zdobywając przy tym miliony głosów. Laureat konkursu z 2011 roku – czarny niedźwiadek z czerwonymi policzkami, zwany Kumamon – stał się jedną z najpopularniejszych postaci w Japonii. Promuje on prefekturę Kumamoto, będąc maskotką tamtejszej linii kolejowej.
Na fali rosnącej popularności „słodkich postaci” dość szybko pojawiły się też ich przeciwieństwa, będące prześmiewczą krytyką modnego trendu. Przykładem jest Chiitan — uśmiechnięta wydra w różowym kapeluszu. Niepozorny i uroczy pyszczek nie odzwierciedla prawdziwego charakteru zwierzęcia, mającego silne skłonności do destrukcji. Dziwaczne filmiki z Chiitanem w roli głównej zalały media społecznościowe i wywołały sporo kontrowersji wśród japońskich internautów. Wydra, od której oczekiwano przyjaznego zachowania, biega z kijem bejsbolowym, niszcząc wszystko, co spotka na drodze.
Japońskie maskotki w kryzysie
Yuru kyara zrzeszają wokół siebie grupy fanów, a dzięki ogólnodostępnym katalogom, każdy może znaleźć dla siebie pluszowego idola. Jednym z wyrazów tej sympatii są wyprawy w poszukiwaniu wybranych postaci. W mediach społecznościowych pojawiają się bowiem posty z dokładną lokalizacją maskotki. Pozostaje ją odnaleźć i oczywiście zrobić sobie z nią zdjęcie, chwaląc się nim w internecie.
Niebawem o tego typu fotografie może być jednak trudniej. W obliczu kryzysu finansowego i pandemii COVID-19, z którą Japonia zmagała się bardzo długo, ponoszone przez miasta i prefektury wydatki na utrzymanie yuru kyara, coraz częściej okazują się nie do udźwignięcia. Wiele miast, mając trudności z przedstawieniem społeczeństwu konkretnych wyliczeń pokazujących, na ile japońskie maskotki rzeczywiście przynoszą ekonomiczne korzyści, po cichu je „zwalnia”.
Wymyślone historie i charaktery tych pluszaków znikają, podobnie jak one same, zostając jedynie archiwalnym obrazkiem na fotografiach.
