Poszukiwanie własnej tożsamości okazuje się nadal tematem aktualnym
Najbardziej kontrowersyjna powieść Philipa Rotha – „Kompleks Portnoya” – dziś już kontrowersyjna się nie wydaje, wciąż pozostaje jednak aktualna. I być może dlatego Teatrowi WARSawy od piętnastu lat udaje się znaleźć widownię spektaklu przygotowanego na podstawie słynnej powieści. Tytuł wrócił właśnie po krótkiej przerwie na deski sceny, nadarza się więc doskonała okazja, by go sobie przypomnieć.
Wydana na początku lat 70. powieść Rotha wzbudziła skandal głównie ze względu na odważną erotykę i sceny seksu. Dosadny język, którym posłużył się autor, dla ówczesnych dość purytańskich czytelników z Ameryki mógł być szokujący. Dziś erotyka, odmieniona już przez wszystkie możliwe przypadki, utraciła skandalizującą mocy. Jednak to nie chęć wzbudzenia kontrowersji przyświecała autorowi książki. Nie przyświecała ona też Aleksandrze Popławskiej i Adamowi Sajnukowi, którzy wyreżyserowali warszawski spektakl. Opowieść o Aleksandrze Portnoyu jest bowiem próbą rozprawienia się z tabu mieszczańskiej moralności i religii, a także mitem matki i ojca w kulturze żydowskiej. Ale przede wszystkim jest to historia o nieustannym zmaganiu się z bezradnością wobec świata. Erotyka nie jest tu tematem samym w sobie.
Ucieczka z klatki
Sajnuk, grający też główną rolę, dość wiernie przełożył powieść na sceniczny dramat. Wyciągnął z niej najważniejsze sceny i zachował styl tekstu. Podobnie jak u Rotha, opowieść przyjmuje formę terapeutycznego spotkania, podczas którego Portnoy częstuje doktora niemal dwuipółgodzinną historią swojego życia. Cofa się do czasów dzieciństwa i dorastania, by później przeskoczyć do chwil, gdy jako dorosły młody człowiek próbował zyskać niezależność i zbudować tożsamość na własnych warunkach. Jak łatwo się domyślić, bez większych sukcesów.
Te zmagania doskonale odzwierciedla prosta, ale przemyślana scenografia. Jej głównym elementem jest wielokątna metalowa forma z dwoma przeszklonymi wejściami, symbolizująca mieszkanie. W rzeczywistości jest jednak rodzajem klatki, z której Portnoy, mimo desperackich prób, nie jest w stanie się wyrwać. To ona tworzy przestrzeń, w której funkcjonuje żydowska rodzina – z dominującą matką, wycofanym ojcem i milczącą siostrą. To świat oparty na religijnym dziedzictwie, dogmatycznych zasadach, zamknięty na obcych, karmiący się uprzedzeniami i mieszczańską moralnością. Portnoy od najmłodszych lat stara się z niego umknąć, czując, że jego rodzina jest źródłem uzależnień i neuroz oraz presji, której nie sposób sprostać. Walczy więc z rodzicami. Próbuje postawić na swoim, a później szuka ratunku w rozpasanym erotyzmie, który ma być odpowiedzią na narzucone mu przez kulturę i społeczność ograniczenia.
Aktorski popis
Sajnuk ma trudne zadanie – przez cały spektakl, w którym nie zaplanowano przerwy, nie ma w zasadzie chwili na oddech. Tekstu jest tu dużo, a skala emocji, którą trzeba przekazać – szeroka. Aktor radzi sobie z tym zadaniem doskonale (kilka przejęzyczeń przy tak obciążającym materiale można bez trudu wybaczyć), balansując na granicy komedii i dramatu, nigdy jednak nie wpadając w zbytnią dosłowność. W bardziej wyrazisty sposób gra Monika Mariotti, niepotrzebnie zbliżając się chwilami do farsy. Można mieć też zastrzeżenia, do obsadzenia Bartosza Adamczyka w roli ojca, do której jest on po prostu trochę zbyt młody. Doklejenie brody i baczków nie tyle nadało mu powagi, co podkreśliło umowność teatralnej inscenizacji. Co do samej gry Adamczyka trudno mieć jednak zastrzeżenia.
Przedstawienie zyskałoby na nieznacznym przycięciu tekstu, którego dramaturgia chwilami nieco słabnie, ale pomimo tego „Kompleks Portnoya” pozostaje spektaklem udanym. To pełna emocji, ale też humoru opowieść o tym, jak trudno uciec przed samym sobą i jak często próby te kończą się niepowodzeniem. W swym przekazie zarówno książka, jak i spektakl pozostają aktualne i niewiele wskazuje na to, by miało się to zmienić – potyczki z własną tożsamością są wszak problemem dotyczącym wszystkich pokoleń.
Kompleks Portnoya, reż. Adam Sajnuk, Aleksandra Popławska, Teatr WARSawy, Warszawa.
