Słowenia przywraca kontrolę graniczną. To nie jest dobry prognostyk dla strefy Schengen
fot. Harper van Mourik / Unsplash
Strefa Schengen jest najbardziej widocznym i lubianym przez obywateli aspektem zjednoczonej Europy. Dzięki współpracy udało się znieść kontrole graniczne w 27 państwach. Co ciekawe, strefa obejmuje również kraje w Unii niebędące (Norwegia, Szwajcaria, Islandia), natomiast poza strefą wciąż pozostają należące do Wspólnoty Irlandia, Cypr, Rumunia i Bułgaria. Dwa ostatnie kraje staną się członkami strefy już 31 marca. To chyba ostatni moment, bo wspólny graniczny projekt Europy trzeszczy i zaczyna walić się w posadach z powodu kryzysu migracyjnego.
Choć oficjalnie strefa Schengen wciąż istnieje, coraz więcej państw przywraca kontrole. Słowenia w zeszłym roku postawiła policję na granicach z Chorwacją i Węgrami.
Pozostaną oni tam przynajmniej do czerwca 2024 roku. Decyzja zapadła w odpowiedzi na ruch Włoch, które wprowadziły kontrole jesienią zeszłego roku, a po Nowym Roku przedłużyły je o pięć miesięcy. Tym samym powtarza się historia Austrii, która już od 8 lat prowadzi „tymczasowe” kontrole, jawnie łamiąc europejskie przepisy. Swoje decyzje oba kraje tłumaczą rzekomym zagrożeniem terrorystycznym. Cóż, jeśli to prawda, to Włosi i Austriacy nie powinni spać spokojnie.
Kontrole graniczne między słoweńską Nową Gorycją, a włoską Gorycją ustawiona są na drogach. Tymczasem 200 metrów od głównego przejścia znajduje się Plac Europejski (sł. Trg Evrope), który rozciąga się po obu stronach granicy. Jak łatwo się domyślić, na Placu nie ma żadnej kontroli – w końcu to symbol zjednoczenia Europy. Droga do Włoch jest otwarta, wystarczy wysiąść z pociągu w Nowej Gorycji i przejść kilkanaście kroków. Tak wygląda szczelna ochrona we włoskim wydaniu.
Tymczasem w Słowenii niemal codziennie pojawiają się wiadomości o przerzutach nielegalnych migrantów z Azji i Afryki. To, o czym policja wie, jest zaledwie wierzchołkiem góry lodowej, a do mediów przedostają się najbardziej szokujące historie. Tym samym Słowenia wraca na swoje historyczne miejsce. Staje się znów rajem dla przemytników.
Przemyt graniczny ma bowiem w Słowenii długą tradycję.
W końcu jeden z największych narodowych bohaterów – Martin Krpan – przemycał do Krainy angielską sól, która nielegalnie trafiała do habsburskiego Triestu. Mało chwalebne, lecz opłacalne zajęcie, rodacy Martina kontynuowali po drugiej wojnie światowej. Słowenia była jedyną jugosłowiańską republiką graniczącą z Zachodem. Zarówno na przejściach z Austrią, jak i z Włochami, kwitł więc mały przemyt, czyli šverc.
Przemytnicy, najczęściej mieszkańcy strefy przygranicznej, łapali się przeróżnych sposobów na ukrycie towarów przed oczami celników. Chowano ubrania, elektronikę, chemię domową, papierosy i alkohol. Pomimo wymyślnych skrytek, wielu przemytników traciło jednak swoje dobra. Zarekwirowane przedmioty posłużyły Muzeum Gorycjańskiemu do stworzenia wystawy na dawnym przejściu granicznym w Pristavje. W niewielkim budynku można podziwiać pomysłowość „mrówek” oraz dowiedzieć się nieco więcej o życiu przy „żelaznej kurtynie”. Dla chętnych jest też escape room – trzeba wydostać się z pokoju kontroli celnej. Wystawa jest czynna przez cały rok, z wyjątkiem dni świątecznych.
Jeśli strefa Schengen ostatecznie się rozpadnie, być może stare pomysły przemytników dostaną drugą szansę. Wizyta w muzeum może więc być pouczająca – lepiej być na bieżąco.
Napisz do autora: d.buraczewski@travelmagazine.pl

