Jedziesz do Madrytu? Musisz zobaczyć ten obraz

8 kwietnia, 2023
przeczytasz w mniej niż 9 min.
Guernica Opener

Picasso nie chciał malować Guerniki. A gdy uległ, poniósł spektakularną klęskę

To nie był dla Picassa najlepszy okres w życiu. Gdy w 1936 roku wybuchła w Hiszpanii wojna domowa, on zajmował się rozwodem z Olgą Khokhlovą, próbując równocześnie pogodzić w swoim życiu obecność dwóch kochanek. Od ponad roku niczego nie namalował.

Gdy w madryckim muzeum Reina Sofía staję przed zajmującym niemal całą ścianę obrazem Picassa, trudno jednak domyślić się trudnych początków tego dzieła. Jedna z najsłynniejszych ilustracji tragizmu wojny wydaje się być dziełem kompletnym. Opracowanym w każdym szczególe, niemającym w sobie nic z przypadkowości.

O wartości Guerniki świadczy obecność dwóch stróżów po bokach obrazu. Reagują stanowczo na każdą próbę zmniejszenia do niego dystansu – wyznaczanego przez rozwieszony przed obrazem sznur – lub zrobienia zdjęcia. Paradoksalnie, te zakazy sprzyjają odbiorowi malunku. Widoku nie przesłania las rąk dzierżących telefony. Wiele osób, rozczarowanych niemożnością uwiecznienia się z obrazem w tle, szybko przesuwa się do następnych pomieszczeń. Nie ma tu więc tłoku. Można swobodnie omiatać płótno wzrokiem, podchodzić do niego i cofać się o kilka kroków, by spojrzeć na nie z oddali.

Wojna? To mnie nie obchodzi

Picasso nie chciał malować Guerniki. Unikał tematów politycznych. Hiszpańska wojna domowa niespecjalnie go interesowała. Nie miał też dużego doświadczenia w tworzeniu tak ogromnych prac.

Gdy Franco zdobywał kolejne hiszpańskie miasta, Picasso toczył w 1937 roku w Paryżu własną batalię – bitwę prawną z żoną Olgą Khokhlovą, z którą był od dawna w separacji. Stracił właśnie na jej rzecz swój ukochany dom-zamek Château de Boisgeloup. Wytchnienia szukał w uciechach cielesnych, choć i na tym polu czekały go wyzwania – lawirował pomiędzy dwiema kochankami, Marie-Thérèse Walter i Dorą Maar. Jakby tego było mało, przestał w zasadzie tworzyć – głównie z obawy, że prawnicy Olgi przejmą prawa do jego dzieł.

Kiedy w Hiszpanii rodacy ginęli w bratobójczych walkach, Picasso wędrował więc od łóżka do łóżka, pogrążony w twórczej niemocy. Gdy nie zabawiał się z kobietami, przesiadywał w paryskiej Café de Flore.

I to właśnie tu, w kwietniu, spotkał go hiszpański poeta Juan Larrea, który kilka miesięcy wcześniej przekonał artystę do stworzenia muralu do hiszpańskiego pawilonu Wystawy Światowej w Paryżu, zaplanowanej na lato 1937 roku. Picasso się zgodził, ale pomimo upływu miesięcy, nie ruszył z pracami. Wykonał kilka szkiców, nie mając jednak do zlecenia głowy i utknął w martwym punkcie. Larrea doniósł spotkanemu w kawiarni przyjacielowi o zbombardowaniu przez niemiecko-włoskie wojska baskijskiego miasta Guernica. Próbował przekonać Picassa, by zdarzenie to potraktował jako główny motyw swojego dzieła na Wystawę Światową.

Picasso odmówił. Nie czuł tematu. Nie bardzo wiedział nawet, jak wygląda zbombardowane miasto. Niedługo później zobaczył jednak zdjęcia zniszczonej Guerniki we francuskich gazetach. I momentalnie zamknął się w pracowni, by zrobić pierwsze szkice. Zamiast muralu, zdecydował się na płótno.

Guernica. Miasto zbombardowane

Nalot na Guernicę (leżące na północy Hiszpanii miasto opowiedziało się podczas wojny domowej po stronie lewicowego rządu republikańskiego) zaczął się o 16.30. Był pierwszym skoordynowanym działaniem sił Hitlera i Mussoliniego, którzy zdecydowali o wmieszaniu się w hiszpańską wojnę i poparcie faszystowsko-nacjonalistycznych oddziałów Franco. Atak trwał trzy godziny z kwadransem. Niemieckie bombowce Junkers zrzuciły ponad trzy tysiące pocisków. Rolę eskorty wzięły na siebie włoskie myśliwce.

To miasto - Guernica - stało się, po niemieckim bombardowaniu, inspiracją dla Picassa.
Nalot na Geurnikę trwał około trzech godzin. W jego efekcie miasto zostało całkowicie zniszczone.

Dzieła zniszczenia dopełniły myśliwce Luftwaffe. Pojawiły się po bombowcach i seriami z karabinów maszynowych dosięgały tych, którym udało się przetrwać zmasowany nalot. Guernica (a ściśle mówiąc trzy z jej czterech dzielnic) została zrównana z ziemią w ciągu kilku godzin. Liczba ofiar do dziś nie jest dokładnie znana.

W muzeum, w pomieszczeniu poświęconym Guernice pochylam się nad zdjęciami dokumentującymi powstanie obrazu. Są tu też wstępne szkice. Dłoń z naftową lampą, koń wijący się w konwulsjach, kobieta trzymająca ciało małego dziecka. Masywny byk, ptak na ścianie, leżący na ziemi żołnierz ze złamaną klingą w odciętej ręce. Budzący grozę stos powykręcanych kończyn. Szczegóły zmieniały się wraz z kształtowaniem się koncepcji, ogólny zarys dzieła Picasso od początku miał jednak w głowie.

Picasso bierze się do pracy

W zaledwie 35 dni – rzecz niebywała, biorąc pod uwagę rozmiary dzieła oraz wcześniejszą niemoc twórczą – opracował wstrząsające dzieło utrzymane w posępnej tonacji czerni, bieli i szarości. Namalowany matowymi farbami (zrobionymi na specjalne zamówienie), mający niemal osiem na cztery metry, obraz nie zawiera konkretnych odniesień do wydarzenia będącego dla twórcy inspiracją. Zyskuje przez to uniwersalny wymiar, będąc symbolem zniszczenia, cierpienia i przemocy.

Guernica, Pablo Picasso
Krytycy sztuki dopatrują się w obrazie Picassa ukrytych symboli. Jednym z nich mają być nozdrza i górne zęby konia, tworzące kształt przypominający trupią czaszkę.

Na zdjęciach dokumentujących powstawanie obrazu, Picasso jest oddany pracy. Tak jakby w którymś momencie coś w nim pękło i jego niechęć do wojennego tematu zamieniła się nagle w twórczą zaciętość. Pracował z wściekłością, niemal bez przerwy. Tworzył stłoczone postacie, zagęszczał przestrzeń płótna, kreując klaustrofobiczną duszną rzeczywistość katastrofy. Całkowitego zniszczenia i upadku. Jego Guernica nie ma w sobie nawet cienia optymizmu.

I być może z tego powodu dzieło – zaprezentowane po raz pierwszy na paryskiej wystawie – zostało przez odbiorców całkowicie odrzucone. Goście hiszpańskiego pawilonu nie chcieli Guerniki oglądać. Najważniejsze francuskie gazety nawet o niej nie wspomniały, mimo szczegółowych opisów całej ekspozycji.

Po zakończeniu paryskiej wystawy, obraz wyruszył w tournée po Wielkiej Brytanii, ale i tu spotkał się z obojętnością. Nie lepiej było w Stanach Zjednoczonych. Ponura wizja wojny odpychała widzów. Wystawę w Los Angeles odwiedziło zaledwie 735 osób, a lokalne media nie pozostawiły na twórcy suchej nitki. W Chicago Guernica została okrzyknięta „sztuką bolszewicką”.

Guernica Picassa staje się światowym hitem

I być może obraz popadłby w zapomnienie, gdyby nie zmiana światowej sytuacji politycznej. 15 listopada 1939 roku – dwa i pół roku po katastrofalnym debiucie w Paryżu – Guernica trafiła do Museum of Modern Art (MoMA) w Nowym Jorku. W Europie trwała już wojna, a chmury zbierające się nad kontynentem stawały się coraz gęstsze. Amerykanie, przerażeni widmem globalnego konfliktu i coraz śmielszymi poczynaniami Hitlera, nagle zapragnęli sztuki odnoszącej się do bieżącej sytuacji.

Na wernisaż przyszło kilka tysięcy osób. W następnych dniach przed ekspozycją ustawiały się już kolejki chętnych. Sukces hiszpańskiego artysty był kolosalny. W pierwszych tygodniach od otwarcia, wystawę odwiedziło sześćdziesiąt tysięcy widzów – więcej niż w przypadku jakiegokolwiek żyjącego wówczas twórcy. Chwilę później o goszczenie dzieła ubiegały się muzea i placówki w całym kraju. Guernica stała się hitem.

Do Hiszpanii obraz wrócił dopiero w 1981 roku, po upadku dyktatury Franco i już po śmierci Picassa. Dziś jest jednym z ważniejszych eksponatów madryckiego muzeum Reina Sofía.

Gdy spaceruję po jego salach, wracając co jakiś czas do pomieszczenia z Guernicą i patrzę na nieustającą obecność strażników przy płótnie, trudno mi uwierzyć, jak niewiele brakowało, by ten obraz stał się niewiele znaczącym przypisem do twórczości hiszpańskiego malarza. Picasso, tworząc antywojenne dzieło, posłużył się językiem, który okazał się niezrozumiały i odpychający. Jego odkodowanie wymagało od widzów kilku lat. Ale też sporego łutu szczęścia, którego na szczęście nie zabrakło.


8 kwietnia 2023 roku mija 50 lat od śmierci Pabla Picassa.

Michał Głombiowski

Michał Głombiowski

Redaktor naczelny Travel Magazine. Dziennikarz, autor książek podróżniczych. Od ponad 20 lat w podróży, od dwóch dekad utrzymuje się z pisania.

Dodaj komentarz

Your email address will not be published.

To też ciekawe