RPA w kilku krokach

5 kwietnia, 2025
autor:
przeczytasz w mniej niż 8 min.
Sharaan Muruvan R6beCefFwD8 Unsplash 1 1

Wszystko, co powinniście wiedzieć przed podróżą do RPA

„10 tysięcy km na południe” to cykl felietonów Macieja Koseli (HelloAfryka.pl) pisanych z Kapsztadu. Raz na miesiąc Maciek zabierze Was do Południowej Afryki, pokazując ją z perspektywy mieszkańca tego kraju.

fot. Sharaan Muruyan / Unsplash

Przestępczość, malaria i inne choroby, mnóstwo bezdomnych, zacofanie technologiczne i kulturowe. Najlepiej nie oddalać się od autokaru lub przewodnika, a może nawet hotelu. RPA to kraj jak mało który obciążony stereotypami i koloryzowanymi opowieściami. Jeżeli im ulegniecie, nie tylko nie zobaczycie na miejscu nic ciekawego, ale wrócicie z przeświadczeniem, że straciliście czas i pieniądze.

Mam na to radę. Wystarczy nie słuchać przypadkowych osób i zachować spokój oraz otwartą głowę. Tym, którzy wybierają się do RPA zawsze mówię, by zaczęli od określenia, co najbardziej ich interesuje. Wybrania, co chcą zobaczyć i jak spędzić czas. To najważniejsza decyzja! Safari, winnice, ocean, wieloryby, nurkowanie, surfing? A może miasta i kultura? (przestrzegam jednak przed obieraniem za główny cel podróży Johanesburga – to dość prowincjonalna miejscowość i koncentrując się na niej, przegapicie mnóstwo ciekawych miejsc).

Jak się przygotować do wyjazdu? Weźcie wygodne buty i rzeczy, w których czujecie się swobodnie.

Pamiętajcie przy tym, że pogoda potrafi się tu zmienić szybko i bez ostrzeżenia. Czasem w ciągu jednego dnia można doświadczyć wszystkich pór roku. To czego naprawdę potrzebujecie w RPA to dobre przeciwsłoneczne okulary, krem z mocnym filtrem, czapka z daszkiem, mały plecak i lokalna karta SIM. Tę ostatnią dostaniecie na lotnisku. Wybierajcie raczej Vodacom niż MTN, ma lepszy zasięg i jakość połączenia. Jeżeli wybieracie się podziwiać naturę, zabierzcie też lornetkę.

Jeśli przylecieliście ze zorganizowana wycieczką – przepadliście. Czekają na was autobusy, przeciętne hotele, turystyczne restauracje i markety z magnesami na lodówkę „made in China”. Przywieziecie wspomnienia, którymi nie będziecie chcieli się dzielić z rodziną i przyjaciółmi. Jeśli podróżujecie na własną rękę, przemyśleliście wyjazd, a najlepiej skontaktowaliście się z kimś, kto może być lokalnym przewodnikiem, wykorzystacie każdy dzień najlepiej jak się da.

Na lotnisku nie musicie obawiać się korzystania z taksówek.

W holu są licencjonowani przewoźnicy, zadbają o wasz bagaż (są prawdziwymi mistrzami w upychaniu nieskończonej liczby walizek w kompaktowym aucie) i bezpiecznie zawiozą do hotelu. W RPA jedynie w Kapsztadzie funkcjonuje coś, co można by nazwać namiastką transportu publicznego. Małe autobusy dowiozą was wszędzie w obrębie ścisłego centrum miasta, ale już nie dalej. Aby z nich korzystać, potrzebujecie karty podobnej do polskiej karty miejskiej.

Wiem, że wyjazd za granicę to zawsze okazja (i usprawiedliwienie) do kupienia nowych rzeczy. Sklepy z towarami dla turystów prześcigają się w ofercie. Wmawiają, że wszystko wam się przyda i że nie przeżyjecie bez tych gadżetów. Jednak błagam, jeśli wybierzecie się na wycieczkę w pachnących nowością butach trekkingowych (obetrą wam stopy już pierwszego dnia), spodenkach z kantem i nowiutkim kapeluszu z napisem Cape Town, „multitoolem” przy pasku, fikuśną butelką na wodę, mini saperką itp., to nie dziwcie się, że wszyscy wokół biorą was za turystów, a co poniektórzy będą próbowali was naciągnąć. Miejcie litość nad sobą i nad tymi, którzy muszą ten widok znosić!

Jeśli korzystacie z hotelu, wybierajcie miejsca oddalone od centrum, lepiej klimatyczne małe hoteliki niż znane sieciówki.

W pensjonatach czekają zawsze dobre, świeże śniadania (jeśli nigdy nie jadaliście jajek po benedyktyńsku, nie próbujcie nawet wyjeżdżać bez ich zamówienia). Dajcie sobie spokój z hotelowymi posiłkami i wyjdźcie po prostu na ulicę – na najbliższym rogu na pewno jest kawiarnia lub piekarnia i serwują tam doskonałe śniadania. Są lepsze niż hotelowy „szwedzki stół”, który przeje się wam po maksymalnie trzech dniach.

Jak poznać przyjezdnych w Kapsztadzie? Otóż zawsze stoją grzecznie na przejściu dla pieszych i czekają na zielone światło. Miejscowi nigdy tego nie robią. Wystarczy spojrzeć, czy samochody mają zielone czy czerwone i jeśli jest pusto, po prostu przejść na drugą stronę. Najłatwiej zresztą naśladować innych.

Centrum Kapsztadu może rozczarować – nie bardzo jest tam na czym zawiesić oko.

Poza kilkoma klimatycznymi ulicami pamiętającymi czasy apartheidu i przypominającymi Nowy Orlean, naprawdę nie ma za wiele do oglądania.

Nie dajcie się też zabrać na Green Market – lokalny bazar z pamiątkami z Afryki. Oblecą was hordy sprzedawców i na pewno kupicie coś, czego nie potrzebujecie. Centrum to także miejsce, gdzie spotkacie wielu bezdomnych proszących o wsparcie. Nie wdawajcie się w dyskusje, powiedzcie grzecznie „nie” i idźcie w swoją stronę. Na szczęście nigdy nie są agresywni i rzadko kiedy nachalni.

Weźcie przykład z miejscowych i nigdy nie spieszcie się w restauracjach. W tym kraju posiłki się jada spokojnie, celebrując je i smakując. Jedzenie w Kapsztadzie jest doskonałe i warto ten czas spędzić z kieliszkiem lub butelką dobrego wina.

W RPA zapłacicie kartą nawet na najmniejszym bazarze na dalekiej prowincji.

Aby trafić do miejsc zapierających dech w piersiach, wynajmijcie auto. Wszystko, co warto zobaczyć w Western Cape jest oddalone od Kapsztadu maksymalnie o dwie godziny jazdy. Pamiętajcie, że większość uczestników ruchu drogowego ma bardzo mgliste pojęcie o przepisach, a światła na skrzyżowaniach traktuje jedynie jako delikatną sugestię. Niestety (a może to i dobrze) wiele wskazuje na to, że większość kierowców nigdy nie była na kursie prawa jazdy i nie zdawała egzaminu. Dlaczego dobrze? Nie znając do końca przepisów, większość kieruje się na drodze zwykłą uprzejmością i naprawdę rzadko zdarzają się jakieś agresywne zachowania.

Pieszy nie ma tu bezwzględnego pierwszeństwa i będzie zdziwiony tym, że chcecie go przepuścić. Niestety zdziwiony może być też kierowca za wami, nie wykonujcie więc gwałtownych manewrów, a na drodze bądźcie przygotowani na absolutnie wszystko. Jeśli nie czujecie się pewnie w aucie z kierownicą po prawej stronie i kierowcami, którzy jeżdżą „niewłaściwą stroną drogi” – jesteście niestety zdani na wynajem samochodu z kierowcą lub ubera.

Pamiątki i prezenty. Pamiętaj, że wszystko czego spróbowaliście na miejscu – wina, oliwki, słodycze, pasztet z kudu, miody czy suszone mięso strusia, smakuje najlepiej w miejscach, gdzie je jedliście. Niestety, gdy chcecie ten klimat zabrać ze sobą, czar pryska – po powrocie do domu nic nie smakuje już równie dobrze.

Nie odkładajcie więc przyjemności na później, tylko korzystajcie na miejscu – próbujcie nowych rzeczy, delektujcie się każdym smakiem, zapachem i teksturą.

Nie kupujcie też kilogramów tanich prezentów, najczęściej nie mają nic wspólnego z Afryką. Prędzej czy później trafią do kosza. Przywieźcie coś, co was zachwyca. Jedna, nawet droga pamiątka jest lepsza niż tanie drobiazgi, które będą zbierały kurz przez lata.

I na koniec – Polaków może to dziwić, ale tu ludzie uśmiechają się do siebie i są dla siebie mili. Przepraszają, nawet jeżeli to wy zrobiliście coś nie tak. Pozdrawiają się nawzajem, pytają co słychać. Często będą zainteresowani tym skąd przyjechaliście lub pochwalą, jak dobrze dziś wyglądacie. Tak właśnie wygląda dziś tak zwany „trzeci świat”. I nie miałbym nic przeciwko, gdyby wyglądał tak wszędzie.

https://buycoffee.to/travelmagazine
https://buycoffee.to/travelmagazine
Maciej Kosela

Maciej Kosela

Podróżnik z zamiłowania, od najmłodszych lat fan książek podróżniczych i kontynentu afrykańskiego. Od ponad 10 lat mieszkaniec Kapsztadu i zagorzały entuzjasta i ambasador Western Cape. Właściciel strony Hello Afryka oraz marki „Powitanie z Afryką”.

Dodaj komentarz

Your email address will not be published.

Logo Black

O nas

Najnowsze wywiady

Newsletter

Aktualności, inspiracje, porady.

Liczba tygodnia

Musztardowe Czarne Minimalistyczne Etsy Sklep Ikona2

To też ciekawe