Wszystkie mosty Warszawy

14 czerwca, 2025
przeczytasz w mniej niż 5 min.
IMG 4212 1

Ile mostów jest w Warszawie? Żeby się dowiedzieć, musiałem wszystkie przejechać rowerem

Fot. Michał Głombiowski

Ile Warszawa ma mostów? Nie licząc kolejowych, dostępnych tylko dla pociągów, dziesięć. Dowiedziałem się tego dopiero, gdy wszystkie przejechałem rowerem.

Wiedza encyklopedyczna, nie mając – poza nielicznymi sytuacjami – większego znaczenia, zmienia się w realną wiedzę o świecie, gdy potrafimy przekuć ją w osobiste doświadczenie. Wtedy nie musimy też się jej uczyć, gdyż wchodzi ona nam do głów samoistnie.

Gdy pierwszy raz, lata temu, jechałem do Hiszpanii, nie miałem pojęcia ani o tym na jakie regiony jest ona podzielona, ani o tym, który gdzie się znajduje (z nieznacznymi wyjątkami). To był przykład wiedzy teoretycznej, która pozostawała dość mglistym obrazem nie bardzo wpływającym na moje życie. Przed wyjazdem raz czy dwa rzuciłem okiem na mapę kraju, ale oczywiście niewiele z niej zapamiętałem. Gdy jednak dotarłem w końcu do Hiszpanii, przemierzyłem ją całą i trafiłem po kolei do każdego regionu, spędzając w nim dni, a czasem nawet tygodnie. Mimo że od tamtego czasu upłynęło ćwierć wieku, do dziś mojej głowie pozostał szczegółowy obraz całego kraju. Nie tylko wiem, ile i jakie są tam rejony, ale także dokładnie gdzie leżą i co je charakteryzuje. Ot, siła osobistego przeżycia. To, co zobaczymy staje się dla nas żywe.

Nie miałem wówczas planu „zaliczenia” każdego regionu Hiszpanii. Nie to było celem podróży, nie traktowałem jej więc w kategoriach jakiegoś, nawet osobistego, osiągnięcia czy wyczynu.

Warszawa i Korona mostów

W podobny sposób potraktowaliśmy z bratem naszą wycieczkę rowerami. Zrobiliśmy tak zwaną „Koronę mostów Warszawy”, odwiedzając po kolei każdą z wiślanych przepraw w mieście, nie traktowaliśmy tego jednak jako wyczynu. Przejechaliśmy zarówno obleganą kładkę pieszą-rowerową, zabytkowe mosty (Poniatowskiego i Śląsko-Dąbrowskie), które są najsłabiej przystosowane do potrzeb rowerzystów, czy w końcu przeprawy graniczne (most Północny i Południowy) wyznaczające krańce pionowej osi stolicy. Zajęło nam to ponad pięć godzin i wymagało pokonania siedemdziesięciu kilometrów. Gwoli ścisłości, sama podróż wzdłuż rzeki jest krótsza o jakieś dziesięć kilometrów, ale musieliśmy jeszcze dojechać i wrócić do domów, które, szczególnie w moim przypadku, leży nieco dalej od Wisły.

Czy jest to wyczyn sportowy? Absolutnie. Tym bardziej, że nie biliśmy rekordów czasowych i zrobiliśmy sobie dwie przerwy – jedną na kawę na nadwiślańskich bulwarach, a drugą na przekąskę w leśnych zakątkach niedaleko Wału Miedzeszyńskiego. Czy takie plątanie się zygzakiem od jednego brzegu do drugiego ma większy sens? Nie bardzo, to dość dziwaczna trasa i raczej mało intuicyjna. Ma jednak zalety. Jest dobrym pretekstem, by przejechać niemal całą Warszawę i nie opuszczając jej granic zrobić sobie kilkugodzinną wycieczkę na rowerze. Taki szlak pozwala dostrzec, jak bardzo różnorodna jest ta metropolia i jak niewiele potrzeba, by odnaleźć w niej miejsca, w których to natura wciąż gra pierwszą rolę.

Wszystkie mosty Warszawy rowerem

Ciekawe okazało się przeskakiwanie pomiędzy głównymi punktami miasta, zatłoczonymi, dobrze znanymi, wielokrotnie odwiedzanymi, a widywanymi sporadycznie, niemal opustoszałymi. Z racji mieszkania w innych częściach Warszawy mieliśmy zresztą z bratem odmienną perspektywę. Dla niego pewnego rodzaju nowością były rejony północne, dla mnie dość dobrze znane, ja z kolei na południu czułem się, jakbym odwiedzał nową dla mnie przestrzeń.

Wyznaczenie sobie tego typu trasy – niezbyt oczywistej, której wcześniej się nie pokonywało – pozwala dostrzec inne oblicze własnego miasta. Zmusiło mnie ono do odwiedzenia Mostu Południowego, na którym wcześniej jeszcze nie byłem, ale też do dokładnego przyjrzenia się każdej z rzecznych przepraw stolicy.

Większość z tych mostów przekraczałem wcześniej wielokrotnie, niektóre pewnie setki razy. Zazwyczaj jednak przemykałem przez nie w pośpiechu, samochodem lub tramwajem, nie poświęcając tym konstrukcjom specjalnej uwagi. Zrobienie „Korony mostów”, jakby absurdalnie nie brzmiało, skutecznie przekierowało naszą uwagę na miejsca, które zazwyczaj traktuje się jako niemal niezauważalny element krajobrazu. I chociażby po to, by na moment zmienić zupełnie perspektywę obserwatora, warto podobną wycieczkę zorganizować. Zaplanujcie coś zbliżone w swoich miastach, a jeżeli nie ma w nich rzeki i mostów, możecie za cel obrać przejechanie na przykład wszystkich parków lub wzniesień. Gwarantuję wam, że będziecie się przy tym dobrze bawić.

Postaw Kawe Small Jpg
https://buycoffee.to/travelmagazine
Michał Głombiowski

Michał Głombiowski

Redaktor naczelny Travel Magazine. Dziennikarz, autor książek podróżniczych. Od ponad 20 lat w podróży, od dwóch dekad utrzymuje się z pisania.

Dodaj komentarz

Your email address will not be published.

Logo Black

O nas

Najnowsze wywiady

Newsletter

Aktualności, inspiracje, porady.

Liczba tygodnia

Musztardowe Czarne Minimalistyczne Etsy Sklep Ikona2

To też ciekawe