Dlaczego warto patrzeć teraz w niebo

8 listopada, 2025
przeczytasz w mniej niż 5 min.
Thanh Nguyen Bvc0g9owYG0 Unsplash 1 1

Jesienne klucze gęsi to coś więcej niż ornitologiczny fenomen

Klucze gęsi są niczym impuls przełączający mnie między rzeczywistościami. Teraz, jesienią, pojawiają się często, ale zawsze niespodziewanie. Głosy ptaków lecących cztery-pięć kilometrów nad ziemią, uformowanych w klucze przypominające niesymetryczne litery „V” (a może to bardziej znak pierwiastkowania: „√”?) przebijają się nagle przez miejski tumult, zgrzyt tramwajów, rozmowy, warkot motorów.

Kiedyś potrafiłem rozpoznać gatunki migrujących ptaków po głosie, dziś nie mam już do tej wiedzy szybkiego dostępu, a jestem zbyt leniwy, by sprawdzać to w telefonie. Mogę więc nie być pewnym, czy widzę gęsi gęgawy czy może zbożowe, zawsze wiem jednak, że to gęsi – znam ich klucze od dzieciństwa, a gulgoczący, miarowy głos tych ptaków jest zbyt charakterystyczny, by pozostawiać wątpliwości.

W dawnych latach witałem je z ornitologicznym entuzjazmem. Lubiłem mieć wtedy przy sobie lornetkę i chwytać w jej szkłach sylwetki kilku ptaków.

Odruchowo liczyłem też osobniki w stadzie. Stosowałem metodę pokazaną mi przez naukowców z Polskiej Akademii Nauk. Przeliczenie wzrokiem pierwszej dziesiątki ptaków, szybkie oszacowanie ile zajmuje ona przestrzeni i przemnożenie ją przez pozostałą część stada. To sposób, który nie da dokładnych wyników, ale w przypadku dużych grup zwierząt (a stada gęsi na żerowiskach potrafią mieć nawet po kilka tysięcy osobników) umożliwia najszybsze rachowanie. Szybkość może być istotna, gdy ptaki właśnie przelatują nad twoją głową. Masz kilkadziesiąt sekund, może minutę, na to, by cieszyć się ich widokiem.

Robiłem z tych spotkań notatki. Zapisywałem, ile ptaków widziałem i w którym kierunku leciały. Prowadziłem ornitologiczne dzienniki. Być może podświadomie liczyłem na to, że zostanę kiedyś naukowcem. A może, równie podświadomie, czułem, że – jak mawiają pisarze i reporterzy – „rzeczy niezapisane nie istnieją”. Obecnie nie jestem już do końca do tego twierdzenia przekonany.

Świat tonie w powstających nieustannie zapisach (głównie video). Nie istnieje już chyba nic, co nie zostało zarejestrowane, ale zdaje się, że niewiele z tego wynika.

Lecące nad Polską ptaki, kierujące się z coraz zimniejszej północy na cieplejsze południe (choć są też takie, które dolatują zaledwie do Niemiec), na moment wybijają mnie ze zwykłego rytmu. Eksportują mnie do równoległego świata, rozciągającego się tuż obok nas, ale pozostającego zazwyczaj niewidzialnym. Gęsi, ciągnąc setkami kluczy nad Europą, pozostają zupełnie obojętne na naszą codzienną szamotaninę. Niezależnie od tego, co się na świecie dzieje – czy toczymy kolejne wojny, czy pławimy się w luksusach, czy się rodzimy, czy umieramy – lecą uparcie. Widzą z góry kształty zabudowań wniesionych przez naszą cywilizację, prostokąty zoranych pól, mikre sylwetki aut i pociągów – i nie poświęcają im większej uwagi. Kierują się położeniem słońca i gwiazd. Polem magnetycznym Ziemi. Wiedzą zakodowaną w DNA. Dopóki im nie przeszkadzamy, nie bardzo się nami interesują.

Ta obojętność jest niezwykle ujmująca.

Zrzuca nas z piedestału, na którym sami się postawiliśmy. Przywraca bardziej naturalne proporcje.

Kontakt z innymi ptakami czy ssakami – wronami na trawniku, wiewiórką w parku, wróblami w krzewach – nie ma aż takiej mocy wybijania cię ze znanej przestrzeni. Świat zwierząt żyjących w mieście przeplata się z naszym. Mają własne życie, ale podpatrują nas. Są w pobliżu, czasem proszą się o uwagę lub podkradają smakołyki. Czasem to my na nie patrzymy. Przy odrobinie chęci, możemy spotkać je codziennie. Tymczasem dzikie gęsi czy żurawie nie żyją na naszych ulicach. Pojawiają się nagle, niemal przez nikogo nie zauważone, i znikają. Pozostają rozedrganą plamą stłumionych dźwięków. Garścią ciemnych punktów na niebie.

Widok jesiennego klucza gęsi jest więc niczym uchylone okno, przez które można zajrzeć do krainy, z której niegdyś uciekliśmy. Wybraliśmy bezpieczne schronienia, rozwój cywilizacyjny i sukces reprodukcyjny.

Co jakiś czas lubię jednak przypomnieć sobie, że tamta rzeczywistość nadal istnieje. Gęsi mi w tym pomagają. Nie jesteśmy już w tamtym świecie gospodarzami i psujemy go jak tylko potrafimy. Jednak póki co roku pojawiają się migrujące ptaki, wiem, że wciąż on sobie radzi. I być może, na koniec, przetrwa dużo dłużej niż my sami.


W „Travel Magazine” dbamy o najwyższą jakość dziennikarską dzięki naszym mecenasom i stałym czytelnikom. Wspieraj naszą pracę.

https://buycoffee.to/travelmagazine
Michał Głombiowski

Michał Głombiowski

Redaktor naczelny Travel Magazine. Dziennikarz, autor książek podróżniczych. Od ponad 20 lat w podróży, od dwóch dekad utrzymuje się z pisania.

Dodaj komentarz

Your email address will not be published.

Logo Black

O nas

Najnowsze wywiady

Newsletter

Aktualności, inspiracje, porady.

Liczba tygodnia

Musztardowe Czarne Minimalistyczne Etsy Sklep Ikona2

To też ciekawe