Nad wprawieniem w ruch tej gigantycznej kadzielnicy biedzi się aż ośmiu mężczyzn
Botafumeiro – jak nazywa się tę kadzielnicę – znajduje się w katedrze w Santiago de Compostela w Hiszpanii, a rytuał okadzania głównego transeptu znany jest przynajmniej od XII wieku. Pierwotnie dym z trybularza miał oczyszczać powietrze w świątyni wypełnionej tłumami pielgrzymów podążających szlakiem Camino de Santiago. Uważano również, że chroni on przed zarazą i epidemiami.
Używaną obecnie kadzielnicę wykonał w 1851 roku z posrebrzanego mosiądzu złotnik José Losada. Mieści ona kilkanaście kilogramów kadziła i węgla drzewnego. Po ich podpaleniu, mający ponad półtora metra wysokości trybularz podciąga na linie ośmiu mężczyzn zwanych tiraboleiros. W 1604 roku w kopule świątyni zamontowano koło pasowe, na którym wisi kadzielnica. Dzięki niemu, po wprawieniu w ruch wahadłowy, Botafumeiro porusza się po 65-metrowym łuku między drzwiami Azabachería i Praterias na końcach transeptu. W zaledwie półtorej minuty osiąga prędkość 68 km na godzinę.
Ten pokaz odbywa się podczas większych świąt. W tym roku, oprócz niedzieli wielkanocnej, przypadają one m.in.: 23 maja, 25 lipca, 15 sierpnia, 1 listopada, 8 grudnia i oczywiście w pierwszy dzień Bożego Narodzenia.
W ciągu setek lat używania Botafumeiro nie obyło się bez kilku wypadków. Kadzielnica spadała z haka, na którym była umieszczona. Bywało, że pękały podtrzymujące ją liny. Ale najbardziej spektakularne zdarzenie miało miejsce podczas wizyty księżnej Katarzyny Aragońskiej w 1499 roku. Rozhuśtany trybularz urwał się i wyleciał z katedry przez drzwi Prateiras. Nikt nie ucierpiał. W 1937 roku liny zerwały się, a kadzielnica spadła u stóp tiraboleiros, rozsypując na podłogę rozżarzone węgle. Jeszcze później pewien ciekawski, chcąc zobaczyć kadzielnicę, podszedł zbyt blisko i został nią uderzony. Kolizja zakończyła się złamanymi żebrami i nosem.