Jak ćwiczyć uważność? Wyłapując kadry z otaczającej nas rzeczywistości. Wystarczy aparat, ołówek i kartka papieru. Albo świadome spojrzenie
fot. Travel Magazine
Świat nam zadziwiająco często umyka. Zajęci codziennymi sprawami, przestajemy zwracać uwagę na to, co wokół. Być może dlatego tak lubimy podróże. Zmiana otoczenia często wymusza wzmożenie uwagi. Patrzymy wtedy na świat z zaciekawieniem. Czasem nawet z zachwytem.
Ale przecież nie trzeba do tego wyjeżdżać. A bywa, że nie trzeba nawet opuszczać własnego domu lub mieszkania. Wystarczy po prostu patrzeć. A jeszcze lepiej wziąć aparat lub ołówek i notes i wybrać się na poszukiwanie scen, które nas zainteresują. Nic tak nie służy pobudzaniu kreatywności. I uczynieniu z życia ciągu fascynujących zdarzeń.
18/52 – Szkoła talmudyczna
Niewielka szkoła talmudyczna w tunezyjskim Hara Kebira jest światem odrębnym. Ukryta za murami, nie przyciąga uwagi ludzi spoza wioski. W kilku zarzuconych zwojami pism pomieszczeniach wokół prostokątnego patio chłopcy w różnym wieku – wszyscy z jarmułkami na głowach – uczą się prawideł otaczającego ich świata.
Panuje tam przyjemny gwar i chaos. Nauka, choć objęta programem, odbywa się w mało sformalizowany sposób. Nie ma wyznaczonych stałych klas, uczniowie swobodnie mieszają się ze sobą. Ci nieco starsi dyskretnie nawigują młodszymi, a sporo czasu zajmuje głośne czytanie pod okiem nauczyciela ksiąg.
Budynek ma swoje lata. Drzwi, nieustannie otwierane i zatrzaskiwane przez wiecznie biegających uczniów, trzymają się już tylko na słowo honoru. Drewniane ławy i krzesła pamiętają całe pokolenia uczących się. Nie ma telewizorów, tablic, komputerów. Nikt nie ma tu nawet komórki (być może nie wolno przynosić ich do szkoły). Nikt więc nie tkwi z nosem w ekranie. Siłą rzeczy najważniejsza staje się interakcja pomiędzy chłopcami. Bawią się, krzyczą, biegają. Razem się uczą i razem też zapewne wędrują później do domów. To skrawek świata, który już minął. Rzeczywistość sprzed kilku dekad.
Niewielka przestrzeń budynku nie jest w stanie powstrzymać energii dzieci. Gdy tu wchodzisz, wkraczasz do ula. Nieustannie ktoś gdzieś idzie, wchodzi do pomieszczeń i wychodzi, biega, szturcha się, krzyczy. Nawet w tych krótkich chwilach, gdy wszyscy pochylają się nad księgami i nastaje względny spokój, nagle ktoś wystrzeli ze swojego miejsca, by pobiec do drugiej klasy coś przynieść, powiedzieć nauczycielowi czy załatwić inną sprawę. Bezruch tu nie istnieje. Jeżeli przysiądziesz tu na dłuższą chwilę, ta rzeczywistość obleje cię gładko i wciągnie bez reszty.

Chcesz raz w miesiącu dostawać na swoją skrzynkę mailową newsletter „Travel Magazine”? Zapisz się tutaj: