Co czytać w tym miesiącu. Książki listopada

Początek
przeczytasz w mniej niż 5 min.

Powieść o człowieku przyjmującym swój los, piesze wędrówki jako sposób na bolączki życia i prawdziwy obraz Dubaju

Sandro Veronesi

Koliber

Wydawnictwo Książnica, 2022

Bohater najnowszej powieści Sandro Veronesiego, okulista Marco Carrera, stara się w życiu pozostać w bezruchu, wierząc – niczym buddyjski mnich – że to najskuteczniejszy sposób na uniknięcie rozpaczy, gdy rzeczywistość wali się jak domek z kart. Ta umiejętność nie chroni go jednak przed dramatycznymi wydarzeniami, które pojawiają się w jego życiu niczym fatum, wywracając wszystko wokół. Przesuwają one pionki na życiowej planszy. Pojawia się śmierć, szaleństwo, wyobcowanie, strata za stratą. Carrera poddaje się losowi, wiedząc, że w zasadzie nic innego nie może zrobić.

Veronesi prowadzi opowieść pewną ręką, rozpisując ją na niemal pół wieku. Skusił tym polskiego wydawcę do reklamowania książki jako rodzinnej sagi, w rzeczywistości to jednak bardziej historia jednostki niż familii. Opowieść o tym, jak los lub przypadek igra ludzkim życiem i jak kruche okazują się nasze społeczne relacje.

Wszyscy mieliśmy zapewne poczucie, że szamoczemy się w panice i strachu, dążymy do określonych celów, planujemy, a na koniec okazuje się, że nasza sprawczość jest bardzo ograniczona.

Pogodzenie się Carrery z losem sprawia chwilami wrażenie irytującej bezwolności i bierności. W rzeczywistości wynika jednak z umiejętności spojrzenia na życie z szerszej perspektywy i większego dystansu. Nie chroni to bohatera przed cierpieniem, ale ułatwia mu mierzenie się z nim.

Sandro Veronesi utkał tę opowieść z elementów porozrzucanych dość swobodnie. Rozdziały nie tworzą chronologicznej historii, a ich literacki styl jest dość różnorodny. Wymaga to od czytelnika większej uwagi, ale daje dobry efekt. Wątki przenikają się bowiem w mniej oczywisty sposób, chwilami zaskakując, a całość nabiera dzięki temu dynamiki. Autor sporo czerpie z tradycji XVIII-XIX-wiecznej powieści, ale też osadza zgrabnie “Kolibra” w nowoczesności i ucieka wielowątkowością przed jednoznaczną klasyfikacją. I choć pod koniec dziejąca się we Włoszech powieść trochę niepotrzebnie uderza w podniosłe tony i przesuwa się ku zbyt wyidealizowanym obrazom, jest jednak wciągającą historią o przeznaczeniu, stracie i poszukiwaniu choć odrobiny szczęścia.

Zen wędrowny, Christopher Ives

Christopher Ives

Zen wędrowny. Jak odnaleźć spokój w czasie życiowych burz

Wydawnictwo Znak, 2022

Christopher Ives, profesor religioznawstwa, ale też zapalony piechur i podróżnik, traktuje wędrówkę jako pielgrzymkę. Odziera ją jednak z religijnych aspektów, skupiając się nie na próbach zbliżenia do Boga, lecz na rytuale przejścia, który może charakteryzować każdą wyprawę. Odwołuje się przy tym do podziału stworzonego przez brytyjskiego antropologa, Victora Turnera. Według niego pielgrzymka zawsze ma trzy etapy. Separacji – czyli opuszczenia społeczeństwa i znanej sobie przestrzeni. Liminalności, a więc znajdowania się w stanie zawieszenia, gdy wędrujący porzuca swoją tożsamość i status. I wreszcie: powrotu do życia społecznego. Pielgrzym wraca z nową wiedzą i przeżyciami pozwalającymi mu widzieć świat w nowej perspektywie.

Autor „Zenu wędrownego” jest przekonany, że podobny przebieg może mieć nawet weekendowy wypad w góry, kilkadziesiąt kilometrów od własnego domu. Narracja książki oparta jest zresztą właśnie na relacji z takiej wędrówki. Ives dobrze zna trasę, którą przemierza. Był na niej wielokrotnie, co dowodzi, że do głębszych przeżyć nie jest potrzebny nawet element nowości.

Podobnie, jak tkwiąca nam głęboko w głowach potrzeba rywalizacji: z innymi lub samym sobą. Autor wystrzega się prób zdobycia szczytów bądź bicia rekordów czasowych.

Z przekąsem opisuje ubranych w zaawansowane technologicznie ubrania piechurów, którzy mijają go w pędzie, wiedzeni koniecznością udowodnienia sobie, że są w stanie pokonać własne ograniczenia i bariery. Ives się nie spieszy. Nie określa nawet jednoznacznie celu.

Wędrówka staje się sposobem na chwilowe wyłączenie się z codziennego życia, pracy, rutyny i stresu. I osadzeniem się w teraźniejszości, gdyż chodzenie po górskich bądź leśnych ścieżkach siłą rzeczy wymaga uwagi. Jest w tym coś z praktyki zen, do której Ives często się odwołuje: uważność, prostota, bliskość natury, medytacja.

Autor „Zenu wędrownego” uniknął pułapki łatwych porad i coachingowych frazesów, w którą nietrudno wpaść, mówiąc o tak modnej dziś uważności. Odwołuje się do tradycji buddyzmu i innych filozofii, a przede wszystkim do własnych doświadczeń. Temat pielgrzymki osadził w historii i kulturowej złożoności, nadając mu szerszej perspektywy i głębi.

Bycie w drodze bywa trudne, nie tylko fizycznie, ale też mentalnie, a jednym z większych wyzwań może okazać się moment powrotu. Wtedy szczególnie silnie odczuwamy różnicę miedzy przeżyciami na szlaku, a zazwyczaj dość przygnębiającą i przytłaczającą codziennością. „Zen wędrowny” jest poszukiwaniem odpowiedzi na pytanie, jak te dwie rzeczywistości scalić w jedną.

Dubaj, Anna Dudzińska

Anna Dudzińska

Dubaj. Miasto innych ludzi

Wydawnictwo Lira, 2022

Emiraty Arabskie i Dubaj nie dają prostych odpowiedzi. Annie Dudzińskiej udało się uchwycić złożoność tej przestrzeni.

Największe bogactwo świata i destrukcyjny wpływ na środowisko. Jeden z najbezpieczniejszych krajów globu i ekonomiczne niewolnictwo siły roboczej. Hedonizm i poczucie wyższości oraz narzucanie wzorców innym narodom. Obraz Emiratów Arabskich jest rozedrgany niczym fatamorgana na pustyni. Mieści w sobie niemal wszystko.

Anna Dudzińska, reporterka radiowa, która ze względów rodzinnych trafiła do Dubaju na kilka lat, stara się w swojej książce uciec od jednoznacznych odpowiedzi.

Zdziera lukrowaną warstwę, nie dając się nabrać na opowieść o państwie, które powstało z niczego i w którym możliwe jest wszystko. Równocześnie jednak – mimo dostrzegania mniej zachęcających aspektów tutejszego życia – nie próbuje też udowodnić za wszelką cenę, że ten kraj jest złem wcielonym. Unika ocen, przyglądając się po prostu temu, co ją otacza.

Dziennikarski instynkt Dudzińskiej nie zawiódł. Od początku była przekonana, że o Dubaju i Emiratach da się uczciwie opowiedzieć jedynie oddając głos mieszkańcom. Rodowitym Emiratczykom, jak i ekspatom (w tym i Polakom), którzy budują ten kraj, dostając za to sowite pensje lub pracując za najniższe stawki. Przez strony „Dubaju” przewijają się kolejni bohaterowie, którzy opowiadają o swoim życiu, a przy okazji o Emiratach.

Emerytowany, nieco rozżalony nauczyciel, cofa się do czasów, gdy Dubaj był nadmorską wioską, a do pierwszej szkoły chodził przyszły szejk i twórca potęgi kraju. Jest polski architekt, który zbudował najwyższy budynek świata. Pojawia się katolicki ksiądz, a profesor architektury opowiada o dubaizacji świata. Są też imigranci zarobkowi, którzy mieszkając po kilkanaście osób w jednym pokoju, wykonują prace, bez których nie byłoby potęgi gospodarczej emiratów.

W Dubaju przepych i wyzysk funkcjonują obok siebie. Podobnie jak niezliczona ilość kultur, wyznań, języków i systemów wartości. Będąc źródłem ogromnym możliwości, jak i potężnych konfliktów. Dudzińska stara się opowieść o tych światach wyważyć. I zrozumieć je na tyle, na ile jest to możliwe dla osoby przybywającej z zewnątrz.

Travel Magazine

Travel Magazine to kreatywny i kulturalny magazyn o świecie. Podróżowanie jest jedną z form opowiadania.

Dodaj komentarz

Your email address will not be published.