Młodzi Litwini spędzają wolny czas w wileńskiej kawiarni. To najszczęśliwsze młode pokolenie w Europie
fot. M. Głombiowski
Litwa pozostaje bez konkurencji – wynika z tegorocznego „Światowego raportu szczęścia osób poniżej 30. roku życia”. Pokolenie Z i millenialsi ocenili swoje szczęście na 7,76 w dziesięciostopniowej skali, zostawiając w tyle takie kraje Zachodu, jak Wielka Brytania czy Stany Zjednoczone (odpowiednio na 32. i 62. miejscu). Polska znalazła się na 43. pozycji z wynikiem 6,6. Jeżeli więc być młodym, to w Wilnie!
Bezpłatne studia, rozwinięty program stypendialny, kwitnąca gospodarka, prężnie działająca scena klubowa, dostępność pracy i stosunkowo tani alkohol. Wydaje się, że to główne czynniki, które czynią dwudziestokilkuletnich Litwinów – szczególnie w Wilnie – szczęśliwymi. Możliwość wypicia kawy, która nie kosztuje tyle co minimalna stawka za godzinę pracy oraz swoboda typowa dla krajów i miast, które nie są molochami okazują się sposobami na udaną młodość.
Młodym Litwinom nie przeszkadza, że ich kraj nie uchodzi na świecie za specjalnie ekscytujący, a sporo Europejczyków nie potrafi wskazać go na mapie.
Wileńska Izba Turystyki żartobliwie nazywa nawet Litwę „punktem G Europy”, bo „nikt nie wie, gdzie się on znajduje”. W obliczu coraz poważniejszych kryzysów nękających inne państwa – rosnących kosztów edukacji, problemów mieszkaniowych, drożyzny, czy kolejnych tąpnięć politycznych – ta litewska „nuda” staje się jednak coraz atrakcyjniejsza.
Litwa nie jest oczywiście wolna od problemów, a młodzież szczególnie niepokoi bliskość wojny w Ukrainie. Niemniej, w ubiegłym roku średnie zarobki w kraju wzrosły o niemal 13 proc., nauka na uniwersytetach jest bezpłatna (57 proc. Litwinów posiada wyższe wykształcenie, przy średniej unijnej wynoszącej 43 proc.), a nowoczesny sektor technologiczny stwarza okazje do podbicia rynku. To tu powstały w końcu takie marki, jak Revolut, Vinted czy Nord Security.
Samo Wilno potrafi zaoferować to, co stolicom udaje się rzadko: wielkomiejski styl, ale równocześnie pewien rodzaj kameralności oraz dostęp do terenów zielonych.
Przecinająca miasto rzeka Wilejka jest w większości nieuregulowana, miejscami przypominając nurt przeciskający się przez gęsty las. Znalezienie sobie w jej pobliżu miejsca na drzemkę czy wypicie piwa z przyjaciółmi nie nastręcza problemów.
Litewscy psychologowie źródło dobrego samopoczucia tutejszej młodzieży widzą też w momencie historycznym. Do głosu dochodzi dziś bowiem pierwsze pokolenie, które nie doświadczyło realiów życia w Związku Radzieckim. Tamte czasy zna jedynie z opowieści rodziców i dziadków. W jakimś sensie „zetki” są czyste: nieobarczone ponurą rzeczywistością minionego systemu.
Symboliczny staje się więc fakt, że dawne więzienie na Łukiszkach w Wilnie – słynące z wyjątkowej okrutności pośród miejsc odosobnienia w całym radzieckim systemie represji – staje się dziś kompleksem pracowni artystycznych i sal koncertowych. Sporą część z tych przestrzeni wynajmują młodzi, często dopiero debiutujący twórcy. To jeden z ostatnich aktów wyswobodzenia się kraju z trudnej i obciążającej historii.