“W trójkącie” i “Alcarrás”, czyli co ostatnio obejrzeliśmy

7 stycznia, 2023
przeczytasz w mniej niż 5 min.
W Trojkacie

Najlepszy film ubiegłego roku i przebojowa satyra na świat bogaczy

W trójkącie, reż. Ruben Östlun

Ruben Östlund – po satyrze na środowiska artystyczne w „The Square” – tym razem ostrze ironii wymierza w finansowe elity, świat mody i influencerów. Gromadzi ich wszystkich na luksusowym jachcie, gdzie mogą oddawać się rozpasaniu, upokarzaniu osób stojących niższej w hierarchii społecznej (załoga statku) i prowadzić jałowe dyskusje. Dla przeciwwagi sięga po postać kapitana (świetne zagranego przez Woody’ego Harrelsona), który zajmuje się głównie opróżnianiem kolejnych butelek alkoholu. I kryciem, co przychodzi mu z niejakim trudem, pogardy dla otaczających go pasażerów. Ten rejs musi zakończyć się katastrofą, najpierw gastryczną, a później już bardziej dosłowną.

Film z sukcesem przetoczył się przez festiwale filmowe – zgarniając nagrody i przyciągając uwagę widzów i krytyków. Bywa zabawny, a obraz rzeczywistości, choć wykrzywiony, jest zapewne w dużej mierze prawdziwy.

Östlund stosuje jednak metodę wypróbowaną w „The Square”. Opowieść kreśli grubą kreską, nie pozostawiając niczego w domyśle i chyląc czoło przed bożkiem dosłowności. Przypomina w tym walec drogowy, spod którego nic nie ma szans uciec.

Paradoksalnie siła krytyczna filmu przez to traci. Nie ma tu miejsca na niuanse, a plejada bohaterów jest zastępem dość kartonowych postaci o stereotypowych cechach.

Oczywiście, to przerysowanie jest zbyt mocne, by było przypadkiem. Musi być świadomym zamysłem reżysera, który najwyraźniej uważa, że tylko tak poprowadzona historia ma szansę na zrozumienie, zapamiętanie i stanie się tematem szerszej dyskusji. I w zasadzie się nie myli. „W trójkącie” rzeczywiście jest szeroko omawiany, a toczące się spory udowadniają, że potrafi przykuć uwagę. Film ogląda się zresztą bez znużenia. Ale o tym, czy ta satyra nie jest jednak dla nas zbyt łatwa i oczywista, pozostaje przekonać się wędrując do kina.

W kinach od 6 stycznia

Z29005431IHG Alcarras

Alcarrás, reż. Carla Simón

Najlepszy – a w każdym razie jeden z najlepszych – filmów ubiegłego roku nie zawitał na ekrany dużych kin, więc łatwo było go przegapić. Na szczęście zaległości można nadrobić w serwisie streamingowym Nowych Horyzontów.

Alcarrás jest kameralną opowieścią o końcu pewnego świata, a właściwie o końcu różnych światów. Wielopokoleniowa rodzina żyjąca w tytułowym hiszpańskim miasteczku zajmuje się uprawą brzoskwiń. Teren, na którym rosną owocowe drzewka, podarowany niegdyś seniorowi rodu przez nieżyjącego już właściciela ziemskiego za pomoc w czasie wojny domowej (czyli de facto za uratowanie życia), należy do rodziny na zasadach przyjacielskiej umowy. Ten brak „papierów” po kilku dekadach wysadza świat rodziny w powietrze. Wnuk darczyńcy chce ziemie odzyskać, by w miejscu drzew postawić przynoszące zysk panele fotowoltaiczne.

Rodzina stoi na przegranej pozycji. Może dokończyć tegoroczne zbiory, ale wraz z zerwaniem ostatniego owocu, traci sady.

Ten film nie jest jednak krytyką kapitalizmu i pogoni za zyskiem. To pełna czułości opowieść o rodzinie, która musi poradzić sobie ze świadomością nadchodzącej katastrofy.

Reżyserka nie ma zapędów Kena Loacha i zamiast budować spiżowe pomniki uciskanym rolnikom, przygląda się po prostu temu, co dzieje się między członkami rodziny w obliczu nadciągających zmian. Te zresztą nie ograniczają się do owocowego sadu. Patrzymy na koniec lata, koniec dzieciństwa, kres bezpiecznej przestrzeni, załamanie się bliskich relacji.

Dramat dzieje się jednak w zadziwiająco spokojnej scenerii. Kamera krąży po rodzinnym domu, w którym panuje codzienny rejwach i podgląda codzienność. Sesję zastrzyków przeciwbólowych mającym pomóc znękanym plecom Qumeta. Córkę tańczącą gdzieś na miedzy z przyjaciółkami do melodii zachodniego hitu, pieczenie ślimaków na rodzinny obiad, żonę zaciągającą się na balkonie papierosem i spoglądającą na drzewa, które zaraz znikną. Dzieci, które, choć wyczuwają powagę sytuacji, zajmują się budowaniem z drewnianych palet kolejnego miejsca do zabawy. Carla Simón patrzy na rysy pojawiające się w monolicie rodziny z uwagą, ale też wrażliwością, którą dało się zauważyć już w filmowym debiucie Hiszpanki – świetnym Lecie 1993.

Czysta proza codzienności ma niewiarygodną siłę. Reżyserka montuje film, nie robiąc nagłych cięć. Każdej scenie – jaka by nie była banalna – pozwala wybrzmieć do końca, sprawiając, że wszystkie gesty i wypowiedziane zdania nabierają wyjątkowego znaczenia. Ciągłe balansowanie między szczęściem, a nostalgią i smutkiem jest urzekająco prawdziwe. Tak przecież wygląda nasze życie, nawet gdy nikt nie chce zabrać nam brzoskwiniowego sadu.

Nowe Horyzonty VOD

Travel Magazine

Travel Magazine

Travel Magazine to kreatywny i kulturalny magazyn o świecie. Podróżowanie jest jedną z form opowiadania.

Dodaj komentarz

Your email address will not be published.

To też ciekawe