“Aftersun” i “Podejrzana”, czyli co ostatnio obejrzeliśmy

przeczytasz w mniej niż 4 min.

Intymna opowieść o stracie oraz historia o detektywie i niemożliwej miłości

Aftersun, reż. Charlotte Wells

Pełnometrażowy debiut szkockiej reżyserki Charlotte Wells, jest przykładem na to, że bardzo oszczędnymi środkami można stworzyć obraz chwytający prosto za serce. Nie potrzeba wielkiego budżetu, widowiskowych scen, skomplikowanego scenariusza. Ta piękna skromna historia ma moc poruszania najczulszych strun.

Culum (grany przez nominowanego w tym roku do Oscara Paula Mescala) wyjeżdża z 11-letnią córką Sophie (doskonała Frankie Corio) do tureckiego kurortu, by spędzić razem wakacje. Jest połowa lat 90., hotel zdecydowanie nie jest luksusowy, co nie wydaje się jednak bohaterom specjalnie przeszkadzać. Dni upływają na wylegiwaniu się przy basenie, wycieczkach po okolicach, nurkowaniu w morzu czy kolacjach w hotelowym bufecie. Sophie balansuje przy tym na granicy dzieciństwa i rodzącej się dojrzałości, odpływając co jakiś czas od ojca w kierunku starszych chłopaków i dziewczyn.

To nie dojrzewanie jest jednak głównym tematem Aftersun, a miłość i strata. Świadomość kresu, który czai się gdzieś w tle, mimo dość przecież radosnych wakacyjnych wydarzeń.

I być może w tym tkwi największa siła tego filmu – Charlotte Wells potrafi kilkoma, zupełnie zwyczajnymi scenami doprowadzić cię do łez.

Rozmyte ramy tej opowieści biorą się z jej retrospektywnej konstrukcji. Sophie i Culum dokumentują wakacje kamerą DV i ten zapis oglądany jest później przez dorosłą już Sophię, próbującą znaleźć odpowiedź na to, co wówczas się stało. Historia, której jesteśmy świadkami, jest więc w rzeczywistości wspomnieniem z dzieciństwa, przysłoniętym przez mgłę niepamięci. Poszukiwanie prawdy – kryjącej się gdzieś pomiędzy wspomnieniami a odtwarzanymi nagraniami – zmusza Sophie, ale i nas, do badania każdego szczegółu, kadru, każdego drobnego gestu.

Aftersun ulepiony jest z nostalgicznych impresji, oparty na ulotnych emocjach. Wells działa delikatnie. Nie mówi otwarcie o faktach z przeszłości bohaterów. Nie psuje scen wyjaśnieniami, ledwo co sugeruje zdarzenia podsuwając łatwe do przeoczenia tropy. Wiemy, że Culum nie jest już z matką Sophie (choć telefonując do niej, żegna się z nią mówiąc, że ją kocha). Wiemy, a raczej wyczuwamy, że podjął niegdyś jakieś nietrafne decyzje, że był świadkiem lub uczestnikiem trudnych zdarzeń. I wiemy też, choć nie sposób pojąć skąd, że to jego ostatnie wakacje. Że umiera niedługo po nich.

Ten film przepełnia smutek. Culum, im dalej, tym bardziej się miota. Tym bardziej jest sparaliżowany. Pogrążony w stanie, z którego nie ma już wyjścia.

Pośród banalnych wydarzeń rozgrywa się dramat, a ból, strach, tęsknota i miłość, które targają dwójką bohaterów szybko stają się też udziałem widza. Powściągliwy film jest emocjonalną pułapką, z której wydostaniecie się z mokrymi oczami i poczuciem, że byliście świadkami historii nieprawdopodobnie intymnej, delikatnej i wzruszającej.

W kinach od 3 lutego


Podejrzana, reż. Park Chan-wook

Najnowszy film Park Chan-wooka to porywająca opowieść o detektywie, który przeżywa niemożliwą miłość.

Koreański reżyser zrobił film żywiołowy, wciągający i piękny. Żonglując przy tym motywami z klasycznego kina noir, romantycznym fatalizmem i czerpiąc sporo z Hitchcocka, ale też stosując frenetyczny montaż i czyniąc ważnym punktem fabuły współczesną technologię. Prowadzi opowieść pewną ręką i jeżeli nawet chwilami gubimy się w domysłach, szybko zaprowadza nas z powrotem tam, gdzie trzeba. Nagłe przeskoki, dziwaczne zwroty akcji oraz częste elipsy sprawiają, że nasze zainteresowanie nigdy nie gaśnie.

Zaczyna się, jak to w gatunkowych filmach, od trupa. Podczas górskiej wędrówki mężczyzna ginie w niejasnych okolicznościach, zostawiając piękną wdowę, Seo-rae (świetna rola Tang Wei), która staje się główną podejrzaną. Cierpiący na bezsenność policjant, który zajmuje się sprawą, niemal natychmiast ulega czarowi kobiety. A gdy zaczyna prowadzić jej obserwacje – zakochuje się.

Ta dwójka będzie od tej chwili czasu żyła w dziwnego rodzaju spleceniu, nie mogąc, ale i nie chcąc, się od siebie uwolnić.

Film, dopracowany wizualnie w każdym szczególe, jest więc klasyczną opowieścią detektywistyczną. Wyzwala w nas pragnienie odkrycia odpowiedzi na pojawiające się pytania dotyczące motywów i przebiegu zdarzeń. Równocześnie jest to jednak też historia o niezrozumieniu się, bliskości, samotności, sprawczości i, wreszcie, o przeznaczeniu i miłości, która nie ma szans się wypełnić.

Reżyser kręcąc Podejrzaną najwyraźniej dobrze się bawił i to uczucie udziela się także widzom. Film ma bezpretensjonalność lekkość, płynie niczym wartka rzeka, a jego nieco przerysowani kampowi bohaterowie przykuwają naszą uwagę. Cały film spowija też delikatny humor, często oparty na warstwie językowej, który udało się jakoś zachować mimo tłumaczenia z koreańskiego.

Park ma zupełnie nieskrępowaną wyobraźnię i zalewa widza potokiem pięknych obrazów i zwrotów akcji. W tym całym rozbuchaniu, wie jednak, gdzie chce dotrzeć, a gdy w końcu to robi, łamie nam wszystkim serca.

W kinach od 3 lutego

Travel Magazine

Travel Magazine to kreatywny i kulturalny magazyn o świecie. Podróżowanie jest jedną z form opowiadania.

Dodaj komentarz

Your email address will not be published.