dziecko oglądające rzeźbę snowman w bazylei

Co może powiedzieć nam bałwan

Historia jednej rzeźby - "Snowman", Bazylea

Początek
przeczytasz w mniej niż 4 min.

Uśmiechnięta postać bałwanka przez lata przebyła długą drogę. Dziś opowiada już o czym innym niż kilkadziesiąt lat temu

Każdego dnia trzeba otworzyć drzwi lodówki i stworzyć twarz bałwana od nowa. Raz może być radosna, kiedy indziej obojętna lub zła. To jednak jedyna zmienna – pomijając ją, śnieżna postać jest w zasadzie niezniszczalna. Dopóki będzie prąd.

Bałwan przybrał klasyczną formę – trzech śnieżnych kul różnej wielkości ustawionych na sobie. Dzięki lodówce, w której się znajduje, niestraszny mu letni upał. To bałwan całoroczny. Stoi na podwórku Fundacji Beyeler w szwajcarskiej Bazylei. To jego ostatni przystanek na długiej trasie. Wcześniej był w Niemczech, później w Nowym Jorku, Chicago i San Francisco. W Szwajcarii już pozostanie, przeszedł tu na zasłużoną emeryturę.

Snowman w lodówce

Lodowa postać to dzieło duetu szwajcarskich artystów, Petera Fischli i Davida Weissa. Snowman powstał w 1987 roku, gdy niemiecka elektrownia zleciła im stworzenie jakiejś instalacji. I choć dziś, w bałwanku siedzącym w przeszklonej lodówce, można dopatrywać się twórczego przedstawienia zagrożeń nadciągających ze zmianami klimatu, intencje artystów były inne.


Aktualności, inspiracje, porady. Zapisz się na nasz comiesięczny biuletyn!


Fischli na łamach New Yorkera wyjaśniał kilka lat temu, że wymyślając rzeźbę, chcieli stworzyć coś, co w jakiś sposób będzie powiązane z działalnością ich sponsora. A ponieważ płaciła im elektrownia, wpadli na pomysł, by pokazać instalację, której istnienie jest zależne od energii elektrycznej. Utrzymywany dzięki niej w chłodzie bałwan był więc z jednej strony żartobliwą reklamą patrona, a z drugiej rodzajem hołdu dla pomysłowości ludzkiej, dzięki której jesteśmy w stanie zapanować nad środowiskiem. Snowman, pławiący się, jak gdyby nigdy nic, w promieniach słońca to symbol naszego triumfu nad przyrodą i klimatem.

Snowman nie był więc inspirowany globalnym ociepleniem. Sztuka podlega jednak zmianom, wynikającym z upływu czasu. Jej odbiór się zmienia. Naturalnym skojarzeniem – dziś, gdy kwestie ochrony środowiska przebiły się do publicznego dyskursu – jest temat katastrofy klimatycznej. Oraz naszego całkowitego uzależnienia od energii elektrycznej i wpływie tego uzależnienia na świat.

– Bałwan może być teraz metaforą kryzysu – przyznał Fischli. – Ale równocześnie jest przecież zasilany energią elektryczną. Kryje się więc w tym dziele pewna sprzeczność. Jego istnienie przyczynia się przecież do globalnego ocieplenia. W naszym bałwanie można też dostrzec rodzaj dysonansu pomiędzy światem natury a wytworzonym sztucznie. Robię całkiem naturalny śnieg, ale używam do tego maszyny.

fot. Fundacja Beyeler

Serce bałwana tworzą trzy miedziane kule z płynem chłodzącym umieszczone w zamrażarce. Gdy szron stopniowo gromadzi się na kulach, bałwan rośnie. Następnie należy go rozmrozić, aby skurczył się z powrotem do mniejszych rozmiarów.

Zależność bałwana od energii elektrycznej utrudnia traktowanie go jako jednoznacznej polemiki. Czy bałwan może być uznany za krytykę nieekologicznych postaw, skoro jego istnienie nie jest środowiskowo „czyste”? By było jednak ciekawiej, kuratorzy Fundacji Beyeler, na której terenie rzeźba teraz stoi, zasilają już zamrażarkę energię słoneczną. Bałwan stał się więc bardziej ekologiczny. W ten sposób, świadomie lub nie, wystawcy wpłynęli na odbiór dzieła, zmieniając kontekst, w którym on istnieje.

Ten, zdawałoby się zwykły śnieżny bałwan, jest więc pełen paradoksów. Może mówić nam o katastrofie klimatycznej, o marnowaniu naturalnych zasobów (energia zapewniająca chłód mogłaby przecież zostać wykorzystana w jakimś bardziej funkcjonalnym celu). O triumfie ludzkiego umysłu, pozwalającego zatrzymać naturalne procesy. Ale każe też myśleć o wartości troski nad czymś lub nad kimś. Bałwanek istnieje dzięki temu, że ktoś o niego dba, wymaga ciągłej opieki. Można go uchronić przed destrukcją, ale wymaga to poniesienia pewnych kosztów, nie tylko finansowych. Lodowa postać tkwi w zależności od otoczenia, sama z siebie nie jest w stanie przetrwać.

Bałwany uprawiają seks

Ale równie dobrze Snowman może być też po prostu kontynuacją wielowiekowej tradycji. Bałwany są bowiem jedną z najstarszych form sztuki ludowej. Bywały też formą protestu, nabierając cech politycznych. W 1511 roku w Brukseli mieszkańcy ulepili około 110 prześmiewczych bałwanów, będących wyrazem sprzeciwu dotyczącego coraz większych rozbieżności majątkowych pomiędzy rządzącą dynastią Habsburgów a ludem. I choć ponad połowa śnieżnych rzeźb przedstawiała sceny pornograficzne i miała kontekst seksualny, wszystkie można uznać za rodzaj radosnej (mimo znaczenia politycznego) próby uczynienia z pospolitego tematu formy sztuki.

Bałwana, jeżeli wierzyć kronikom, ulepił nawet młody Michał Anioł. Dziewiętnastoletni geniusz dostał w 1493 roku takie polecenie od jednego z Medyceuszów i wykonał je bez specjalnego ociągania. Jego lodowa rzeźba przetrwała ponoć całą zimę, ale z oczywistych powodów do naszych czasów nie doczekała.

A to podsuwa nam kolejny trop. Stworzonego przez Szwajcarów i trzymanego w lodówce bałwana można traktować też jako próbę stworzenia sztuki odpornej na upływ czasu. Jako zaprzeczenie entropii. Kto bowiem powiedział, że śnieżne bałwany są skazane na zniknięcie w kratce odpływowej wraz z nastaniem wiosny? Wystarczy podpiąć je do prądu!

Michał Głombiowski

Redaktor naczelny Travel Magazine. Dziennikarz, autor książek podróżniczych. Od ponad 20 lat w podróży, od dwóch dekad utrzymuje się z pisania.

Dodaj komentarz

Your email address will not be published.