derwisze turcja

Zakręcony jak derwisz

Początek

Derwisze od wieków pobudzają wyobraźnię przyjezdnych, ale okazuje się, że dla Turków też są tajemnicą

Fot. TGA

Mężczyźni w długich, białych szatach, okryci ciemnymi, wełnianymi płaszczami, powoli, jeden za drugim wychodzą na podest. Stają w półokręgu, z dłońmi skrzyżowanymi na piersiach. Ich nakryte wysokimi, filcowymi czapkami głowy są pochylone. Na znak mistrza zrzucają płaszcze i – w określonym porządku – zajmują miejsca na scenie, którą czasem stanowi stambulski plac, czasem podłoga w restauracji, a czasem parkiet Centrum Kultury Mevlany w Konyi, będącej ojczyzną wirujących derwiszy. Rozbrzmiewa muzyka. Przeciągłe dźwięki fletu, znanego jako ney, wprawiają mężczyzn w ruch. Zaczynają wirować wokół własnej osi. Najpierw powoli, w ten sposób, że długie suknie, w które są ubrani ledwie unoszą się nad ziemią. W końcu coraz szybciej. Po chwili widać już głównie rozkloszowane spódnice – czasem białe, czasem w różnych kolorach. I dłonie wirujących, ułożone w charakterystycznym geście. Jedna ku górze, jakby czerpała boską energię, druga ku ziemi – jakby przekazywała innym błogosławieństwo. I rzeczywiście tak jest. W tańcu derwiszy – bo o nich mowa – nic nie jest przypadkowe. Znaczenie ma każdy gest, ruch i element stroju. A taniec to właściwie rodzaj modlitwy.

Mevlana – ojciec wirujących derwiszy

W języku perskim słowo derwisz oznacza żebrak. Derwiszami nazywano członków wszystkich bractw religijnych, które w swojej doktrynie uwzględniały sufizm – mistyczny nurt islamu. Ale tylko jedno z nich zrobiło tak zawrotną, światową karierę. Bractwo wirujących derwiszy, zwanych też Mevlevitami, powstało w Konyi.

To w tym mieście, będącym wówczas stolicą państwa Turków Seldżuckich, żył, tworzył i nauczał Dżalaluddin Rumi Mevlana – poeta, mistyk i duchowny. Mevlana, który do Konyi przybył z Blach (dzisiejszy Afganistan) dorastał w niezwykłym, wieloreligijnym środowisku, gdzie islam mieszał się z elementami buddyzmu, zoroastryzmu a nawet chrześcijaństwa. Badacze jego pism utrzymują, że musiał znać Ewangelię, skoro jej elementy można odnaleźć w tekstach poety.

Cieszymy Sie Ze Tu Jestes. Wesp

W 1244 roku Mevlana był już mężem, ojcem i wykładowcą teologii. Wtedy właśnie spotkał Szamsa z Tabryzu, wędrownego derwisza. Nauki charyzmatycznego przybysza, jak i on sam, trafiły Mevlanie do serca. Mistycy na długie dni zamykali się w odosobnieniu, by rozmawiać o Allahu. Rodzina i uczniowie duchownego z Konyi nie byli z tej relacji zadowoleni. Szams zniknął, zamordowany przypuszczalnie na zlecenie syna swego przyjaciela, a Mevlana popadł w głęboką depresję i tęsknotę. Jedna z legend mówi, że to właśnie w jej efekcie zaczął – we własnym ogrodzie – wirować. Znalazłszy w tym ulgę, uczynił specyficzny taniec elementem praktyki religijnej, choć to dopiero po jego śmierci do tańca dorobiono ideologię i formalnie powołano bractwo, na czele którego stanął syn duchownego.

Derwisze i przebierańcy

W czasach Mevlany, by zostać derwiszem trzeba było być pełnoletnim kawalerem. Kandydat przez pierwsze dni obserwował życie w loży derwiszów (dervişhane). Był to czas, w którym nikt się do niego nie odzywał. Jeśli nie zniósł tej ciszy, albo coś innego mu się nie podobało, mógł po prostu wyjść, bez konieczności tłumaczenia się komukolwiek. Jeśli jednak został, rozpoczynał trwające 1001 dni nauki. Uczył się grać na instrumentach, czytać Koran, interpretować hadisy. Studiował też pisma mistrza i oczywiście uczył się tańca, rozpoczynając od 9 obrotów wokół własnej osi i każdego dnia dodając kolejne. Do końca istnienia Imperium, w całym kraju było niemal 150 dervişhane.

Seb I Arus – Turkiye Turcja Upamietnia Rumiego 3 Fot. TGA
Jedną z umiejętności, którą zyskują derwisze jest gra na wielu instrumentach.

Ceremonia, podczas której derwisze wirują, za czasów Mevlany nie miała jeszcze własnej nazwy. Dziś znana jest jako semazen – rytualna praktyka medytacyjna, na którą składa się kilka ważnych elementów i która powinna odbywać się w określonym porządku, symbolizującym drogę człowieka do Boga. Nawet stroje nie są przypadkowe: wysokie czapy symbolizują nagrobki, a ciemne płaszcze – grób. Białe suknie – całuny, a układ na scenie – Układ Słoneczny. Oczywiście pod warunkiem, że mamy do czynienia z prawdziwymi derwiszami, a nie przebierańcami.

Ci ostatni, choć idealnie naśladują mnichów, na ogół są artystami. Jednego dnia mogą tańczyć w pięciogwiazdkowym hotelu izmirski zeybek, albo reyhanli – tradycyjny taniec z okolic Mardın, a kolejnego – udawać derwiszy. Animacje dla turystów nie muszą być modlitwą. Goście mają się dobrze bawić i poznawać elementy tureckiej kultury. Nikt nie oczekuje, że będą się łączyć z Allahem między sceną a basenem.

Długa przerwa w wirowaniu

Gdy pytałam o derwiszy moich tureckich znajomych, niewiele byli w stanie opowiedzieć. Turcy, choć niemal każdy widział w życiu wirujących derwiszy, niewiele wiedzą o współczesnej działalności bractwa i jego zasadach. Tymczasem w kraju – w Konyi, Stambule, Bursie, Afyonie, Antalyi – działają loże derwiszy, a każdy, bez względu na zawód czy wykształcenie, może podjąć nauki Mevlany i uczyć się tańca.

Rozmawiałam z kilkoma współczesnymi mistykami. Twierdzą, że nie ma nic prostszego, niż zostać derwiszem. Trzeba poczuć głos serca i znaleźć odpowiednią grupę. Jej duchowy przywódca przeprowadzi chętnego przez kolejne etapy wtajemniczenia. Pobieranie nauk i członkostwo w bractwie można z powodzeniem łączyć z życiem rodzinnym. Od derwisza nikt nie oczekuje celibatu czy życia w odosobnieniu.

derwisze
Derwisze stali się tureckim symbolem pojawiającym się na niezliczonej ilości zdjęć, pocztówek i obrazków. Ich figurki sprzedawane są też jako pamiątki turystyczne / fot: Ferdy Aprilyandi, Unsplash.

Niewiele jednak brakowało, by derwisze zniknęli zupełnie. Po upadku Imperium Osmańskiego i proklamowaniu nowego państwa, jego lider Mustafa Kemal, zwany później Atatürkiem, rozwiązał wszystkie bractwa religijne, uważając je za siedlisko antyrepublikańskiej myśli. Zlikwidowano też medresy, a szkoła uczniów Mevlany zamieniona została w muzeum. Grupy – choć formalnie nie istniały – nie zaprzestały jednak działalności. Rytuał semazen odbywał się w tajemnicy. Dopiero ćwierć wieku później, w 1953 roku, legalnie wznowiono pokazy tańca. Dziś derwisze są nie tylko wizytówką tureckiej kultury, ale wręcz towarem eksportowym.

Derwisze na Zachodzie

Wirujących derwiszy można podziwiać także w Egipcie i niektórych krajach arabskich – te tereny należały do Imperium Osmańskiego, a uczniowie Mevlany z Konyi ponieśli myśl i praktyki mistrza w świat. Ciekawsze jest co innego: sufizm trafił do regionów, które nie miały nigdy z Imperium nic wspólnego. Wśród derwiszy są dziś wirujący Niemcy czy wirujący Koreańczycy. Najpierw przyjeżdżali oni na nauki do Turcji, by później nieść tradycję tańca w odległe rejony globu. W USA pokazy semazen odbywały się nawet w kościołach katolickich. Swoje grupy praktykujące sufizm i taniec ma też Holandia. Od niedawna istnieją bractwa, które w szeregi przyjmują kobiety, zaś w 2005 roku rytuał derwiszy został wpisany na listę niematerialnego dziedzictwa UNESCO.

https://buycoffee.to/travelmagazine
Marcelina Szumer Brysz

Marcelina Szumer-Brysz

Dziennikarka i reporterka współpracująca z „Tygodnikiem Powszechnym” i działem zagranicznym „Gazety Wyborczej” i kilkoma tytułami tureckimi. Autorka nagradzanych, reporterskich książek o Turcji "Wróżąc z fusów" i "Izmir. Miasto giaurow". Przez kilka lat mieszkała w Turcji, dziś dzieli życie między Izmir a Warszawę.

Dodaj komentarz

Your email address will not be published.

To też ciekawe