Trzecie największe miasto w Turcji kusi fascynującym połączeniem Wschodu i Zachodu
Fot. Julia Zabrodzka
Platynowa blondynka w skąpym bikini siedzi przy barze. Za marmurową ladą stoi dwóch barmanów oraz rząd butelek markowych alkoholi. To jedno z wielu czarno-białych zdjęć zdobiących ściany mojego hotelu w centrum Izmiru. Sądząc po fryzurze blondynki, fotografia pochodzi z lat 70. XX wieku. Jest zaskakującym listem z przeszłości – chyba nigdy nie byłam w barze, gdzie przy kontuarze siedziałyby kobiety w kostiumach kąpielowych – ale i manifestem: jesteśmy europejscy, liberalni i otwarci. Zdjęcie pasuje do opinii o Izmirze jako najbardziej „zachodnim” mieście Turcji. Może wręcz mieście giaurów, czyli bezbożników, jak można przeczytać w tytule poświęconej mu książki Marceliny Szumer-Brysz.
Ducha obyczajowej swobody można odnaleźć też poza murami hotelu. Mam wrażenie, że izmirska ulica – zwłaszcza zamożniejsze, hipsterskie dzielnice – wygląda nieco inaczej niż miasta, które pamiętam z podróży po wschodzie kraju. W rozległym Kültürpark, parku z początku XX wieku, pośród kolorowych klombów natykam się na gigantyczne posągi nagich kobiet.
Patronem jednego z najbardziej znanych izmirskich zaułków, ulicy w dawnej dzielnicy żydowskiej, jest Dario Moreno. Kultowy turecki piosenkarz i aktor z lat 50. i 60. XX wieku spędził tu dzieciństwo i młodość. Był obywatelem świata i poliglotą. Śpiewał nie tylko po turecku, ale też francusku, grecku, hiszpańsku i włosku. Jego największy przebój nosi tytuł „Brigitte Bardot”, a na teledysku artysta tańczy z francuską gwiazdą. Dziś na upamiętniającej go ulicy działają bary, mury zdobią graffiti z podobizną Moreno, a na stołach namalowane są m.in. półnagie pin-up girls kąpiące się w kieliszku do szampana. Podobny klimat kolorowej barowej dzielnicy znajdziemy w Lizbonie, Wilnie czy Budapeszcie.
Między Picassem a Warholem
Ulotne wrażenie, że jesteśmy gdzieś w Europie można odnieść również w izmirskich galeriach sztuki. W ramach Kültür Yolu Festivali oglądam wystawę dzieł Pabla Picassa. Są tu pięknie wyeksponowane szkice oraz ogromne zdjęcia hiszpańskiego malarza. Jedno z nich otwiera ekspozycję. Przed nim na ustawionym w korytarzu fotelu przeciąga się tłusty kot. Bezdomne zwierzę przypomina, że znajdujemy się w Turcji, gdzie uliczne koty mają niezbywalne (mam nadzieję) prawa. I wolno im zajmować nawet najlepsze miejsca podczas prestiżowych, międzynarodowych wydarzeń.
Picasso to jednak nie jedyne zachodnie nazwisko Kültür Yolu Festivali. Tuż obok odbywa się wystawa prac Andy’ego Warhola. Zanim jednak dojdę do wielkich kartonowych puszek zupy Cambell’s przy wejściu, mijam nowoczesną rzeźbę z profilem Mustafy Kemala Atatürka, twórcy Republiki Turcji. W Izmirze, podobnie jak w innych częściach kraju, podobizny Ojca Turków – zwielokrotnione w iście warholowskim stylu – widzę wszędzie. Są w barach, restauracjach, galeriach, witrynach sklepowych i oczywiście w postaci licznych pomników. Ale obok figury założyciela świeckiego państwa przechodzą mężczyźni w garniturach z reklamówkami, z których wystają rogi dywaników. Zaraz rozłożą je na trawie przed meczetem, który – tak się składa – stoi dokładnie między Picassem a Warholem. Popartowe twarze Marylin Monroe i Che Guevarry, wyeksponowane na wściekle żółtych, czerwonych i różowych ścianach, oglądam przy wtórze śpiewnego głosu muezzina. Tworzy to wymownie intrygujący turecki kontekst.
Francuskie wątki i turecki kebab
Chwilę później przenoszę się nad… Sekwanę. Po jednej stronie ulicy mijam mozaikę z wieżą Eiffla. Po drugiej – kawiarnię stylizowaną na paryską, w godzinach przedpołudniowych jeszcze pustą, by trafić do budynku, który od 1875 r. jest siedzibą francuskiego konsulatu honorowego. Prócz placówki dyplomatycznej mieści się tu również Arkas Art Center. Na parterze i dwóch piętrach XIX-wiecznej kamienicy z widokiem na Zatokę Izmirską przygotowano pokaz 74 dzieł Joana Miró. Są tu obrazy na papierze ściernym i dykcie, rzeźby, kolaże i prace z serii spalonych płócien. O mniej znanych, ale też mniej pogodnych pracach Miró opowiada Elf, należąca do zespołu kuratorskiego galerii. W kolejnych salach na chwilę zapominam, gdzie jestem – taką wystawę mogłabym oglądać w dowolnym miejscu na świecie.
Zbliża się jednak pora obiadu. Prosto z wystawy hiszpańskiego artysty ląduję na bazarze Kemeralti. Przepyszne burki z nadzieniem z sera, turecki kebab, kolorowe kiszonki i herbata podawana w maleńkich szklaneczkach w kształcie tulipana na powrót osadzają mnie na miejscu. Podobnie, jak wielkie kosze z przyprawami, stoiska z pistacjowymi słodkościami, witryny z sukniami niczym z „Baśni z tysiąca i jednej nocy” i kafejki z kawą po turecku, z której fusów można wróżyć. Ekspresowe podróże między Wschodem a Zachodem to najbardziej fascynująca przygoda, jaką oferuje Izmir.
INFORMACJE O WYSTAWACH
Wystawy Pabla Picassa i Andy’ego Warhola w ramach Kültür Yolu Festivali potrwają do końca 2024 r. Wejście na obie jest bezpłatne. Festiwal w Izmirze stanowi część cyklu imprez kulturalnych, które odbywają się w całym kraju.
Wystawę dzieł Joana Miró „Obraz, tekst i znak” w Arkas Art Center można oglądać do 9 lutego 2025 r.
Izmir, inne atrakcje:
İzmir Kültür Sanat Fabrikası’nda (Izmirska Fabryka Kultury i Sztuki) mieści się w postindustrialnych wnętrzach 140-letniej fabryki papierosów. Warto zajrzeć do doskonałego Muzeum Archeologii i Etnografii ICAF oraz Izmirskiego Muzeum Malarstwa i Rzeźby.
Materiał powstał we współpracy z Ambasadą Turcji. Partner nie miał wpływu na zawartość ani kształt tekstu.