Marcelina Szumer-Brysz w “Izmirze. Mieście giaurów” rozprawia się z mitami dotyczącymi Turcji. Za bohatera wybrała więc najbardziej postępowe miasto kraju
Kojarzące się nam głównie z letnim wypoczynkiem portowe miasto – znane dawniej jako Smyrna – uchodzi za jedno z bardziej postępowych miejsc w Turcji. Dalekie od muzułmańskiego radykalizmu, szanujące (w pewnym zakresie) prawa kobiet. Niechętnie patrzące na poczynania konserwatywnego prezydenta kraju Recepa Tayyipa Erdoğana. Chętnie za to kokietujące z Europą.
Jeżeli więc Turcja kojarzy nam się z Erdoğanem, łamanymi prawami człowieka, wsteczną polityką, zatwardziałymi wyznawcami islamu – książka Szumer-Brysz próbuje pokazać, że tamtejsza rzeczywistość jest dużo bardziej wielowymiarowa. Jest bowiem przecież Izmir. Jak wynika z nowego reportażu wydanego przez Czarne, miasto we frapujący sposób balansuje między nowoczesnością a światem tradycyjnych wartości. Nie bez powodu autorka zaczyna książkę rozdziałem dotyczącym sex-shopów i seksualności.
Koncentrując się na Izmirze autorka wpada jednak w pewną pułapkę. Ukazując miasto jako awangardowe i podążające własnymi ścieżkami, stawia je w wyraźnej opozycji do pozostałych tureckich regionów (może z wyłączeniem Stambułu). A to sprawia, że czytelnik w stereotypowym myśleniu o wschodnim kraju się raczej utwierdzi, niż się go pozbędzie. Może bowiem uznać, że owszem Izmir jest inny, ale jest też na tle Turcji ewenementem. A skoro tak, to jednak w myśleniu o tym kraju jako oazie konserwatyzmu i zacofania musi być coś na rzeczy…
W tym względzie pomysł na książkę, a także na jej promowanie wydaje się nie do końca trafiony. Mimo tego „Izmir. Miasto giaurów” jest pozycją cenną.
Daje bowiem wgląd w izmirską codzienność, trudno dostępną dla osób postronnych, podróżników, o wakacyjnych turystach już nie wspominając. Szumer-Brysz Turcję zna doskonale. Nad książką – jak przyznaje w wywiadach – pracowała przez blisko dziesięć lat. Nie mamy tu więc do czynienia z częstszym obecnie przypadkiem porywania się na pisanie reportażu po kilku tygodniach pobytu w jakimś kraju. Autorka „Izmiru” zna turecki, przez trzy lata w Turcji mieszkała, przez jakiś czas żyła u boku tureckiego męża. Porusza się więc po tutejszym świecie ze swobodą. A równocześnie udało jej się zachować ciekawość osoby przybyłej z zewnątrz.
Gdy uzna jakiś temat za warty zbadania, nie waha się nim zająć, nawet jeżeli może to wiązać się kłopotami. Przykładem może być rozdział o wzgórzu Pagos, uważanym przez większość izmirczyków za najbardziej niebezpieczne miejsce w mieście. Reporterka zanurza się jednak w świat tutejszych slumsów bez większego ociągania, znajdując towarzystwo napotkanego starszego mężczyzny, który, choć okazuje się mistrzem narzekania, rzuca światło na ten rejon miasta.
W opowieść o współczesnym Izmirze Marcelina Szumer-Brysz wplata sporo faktów z historii Smyrny i jego mieszkańców. Dowiadujemy się między innymi, że Izmir nigdy nie był w pełni muzułmański.
Stworzyli go przyjezdni – Lewantyńczycy, szukający handlowych okazji kupcy z Zachodu, głównie z Francji, Wielkiej Brytanii i Włoch. Portowe miasto było więc na przestrzeni wieków wielowyznaniowe i wielokulturowe. I to właśnie tej przeszłości zawdzięcza w dużej mierze obecny charakter. Co zresztą niezmiennie irytuje prezydenta Erdoğana, próbującego co jakiś czas przejąć w Izmirze władzę.
Z lektury książki wyłania się też niezwykle odświeżający obraz islamu, jako jednej z wielu religii, nie stanowiącej dla świata zagrożenia. Owszem, może mieć ona różne oblicza – zarówno te radykalne, jak i postępowe, ale nie wyróżnia jej to specjalnie na tle innych wyznań. W przeważającej większości muzułmanie są miłymi, pomocnymi ludźmi, którzy nie planują podbić całego świata, wbić noża w plecy „bezbożników”, ani ścinać komukolwiek głowy. I nie jest to sucha teza stawiana przez autorkę, lecz wniosek płynący ze spotkań z setkami realnych osób.
I choć wydaje się to oczywiste, wciąż warto o tym przypominać. Kolejne kryzysy na granicach Unii Europejskiej i Polski przypominają bowiem, że „Innych” wciąż traktujemy nieufnie, z wrogością i lękiem. A książka Marceliny Szumer-Brysz jest w tym sensie kamykiem wrzuconym do ogródka tolerancji i zrozumienia.
Marcelina Szumer-Brysz
Izmir. Miasto giaurów
Czarne, Wołowiec 2021