Kurczak w czekoladzie

przeczytasz w mniej niż 2 min.

Mole poblano – aromatyczny, pikantny sos z czekolady – uważany jest dziś za kulturowe dziedzictwo Meksykanów

Jego bazę stanowią korzenne przyprawy, chili, sezam i czekolada. Po zmieleniu trafiają do bulionu z drobiu i są gotowane tak długo, aż całość ulegnie zredukowaniu. Zgodnie z tradycją, tym ciemno-brązowym sosem polewa się pieczonego kurczaka lub indyka.

Potrafi składać się z nawet kilkudziesięciu składników. Oprócz chili (różnych rodzajów) do sosu może trafić m.in. anyż, pieprz, goździki. Łączą się one z orzechami ziemnymi, pomidorami, czosnkiem. Wszystko to zderzone z wytrawnym smakiem gorzkiej czekolady.

Receptura mole poblano przekazywana jest w meksykańskich domach z pokolenia na pokolenie, a każda różni się trochę zależnie od upodobań twórcy. Na wersję z Puebla – stworzoną w XVII wieku przez matkę Andreę de la Asunción, dominikankę z klasztoru Santa Rosa – składało się aż 80 składników!

Legenda głosi, że pewnego razu Juan de Palafox, wicekról Nowej Hiszpanii i arcybiskup Puebla, odwiedził swoją diecezję. Kucharze wspólnoty zakonnej starali się go należycie ugościć.

Głównym kucharzem był brat Fray Pascual, który tego dnia wydał polecenia przed zbliżającą się ważną wizytą. Chcąc wszystkiego dopilnować osobiście, zaczął układać przyprawy i różne składniki na tacy, aby zanieść je do spiżarni. W pośpiechu potknął się, wysypując je na kilka soczystych indyków, które już były prawie gotowe. Pascual przeraził się, że zepsuł całe danie przygotowane dla namiestnika, ale było już za późno, by cokolwiek zrobić – goście właśnie siedli do stołu.

Nie mając innego wyjścia podano więc danie wraz z przypadkowo dosypaną czekoladą, chili i sezamem… które okazało się doskonałe.

Ta historia, choć w rzeczywistości zapewne nie miała miejsca, tak mocno zakorzeniła się w meksykańskiej kulturze, że nawet dziś w małych miejscowościach gospodynie domowe, gdy coś nie idzie w kuchni, wzywają na pomoc brata Pascuala, mówiąc: „San Pascual Bailón, rozpal mój piec”. San Pascual Bailón, atiza mi fogón.

Rzeczywisty rodowód mole poblano nie jest znany, pewne jest jednak, że specjał wziął się z połączenia kultur przedhiszpańskich i kolonialnych. Składniki na sos pochodzą bowiem z różnych stron świata: Europy, Afryki i Ameryki Północnej.

Do smaku tego dania przekonywałam się dość długo. Pierwsze wrażenia były raczej mało zachęcające. Jednak z kolejnymi próbami, moje zainteresowanie wzrastało. Apetyt rośnie w miarę jedzenia.

Dzisiaj nie wyobrażam sobie życia bez mole poblano.

Paulina Pinkowska

Dziennikarka i podróżniczka. Meksyk stał się jej drugim domem. W Playa del Carmen prowadzi Polskie Biuro Podróży MEKSYKANKA. Zafascynowana archeologią i motoryzacją.

2 Comments

  1. Bardzo ciekawy artykuł, Mole Poblano zdecydowanie oryginalne i zapewne iście smakowite?? inspiruje do skosztowania! Wyczekuję więcej takich wpisów ??Pozdrawiam ciepło!

Dodaj komentarz

Your email address will not be published.