Podróż jest jak małżeństwo. Podstawowym błędem jest myślenie, że możesz ją kontrolować
Podróż, szczególnie dłuższa lub nieco trudniejsza, bywa testem dla małżeństw lub par. W warunkach innych niż domowe, zazwyczaj inaczej się też zachowujemy. A to powoduje problemy.
Znam jednak przypadki, kiedy wspólne wyjazdy okazywały się dla par spajające. Bycie non-stop razem, wspólne przeżywanie emocji i wspólne doświadczenia pozwalały zacieśnić relację i wznieść ją na wyższy poziom.
Od czego więc to zależy?
Kluczowa okazuje się więź łącząca dwie osoby. A więc to, czy są ze sobą blisko, czy dobrze się znają, czy znają własne ograniczenia, czy wiedzą czego nie lubią i czego pragną. Czy będąc ze sobą dobrze się bawią, ale też to, jak radzą sobie ze stresem. Im większa nieznajomość partnera, tym większe prawdopodobieństwo kłótni.
Niezależnie od tego, czy jesteśmy w domu, czy w podróży, wszędzie przydarzają się konflikty. Nie bójmy się siebie w kłótni i pomyślmy sobie: to nadal ten sam partner, to ta sama partnerka, którą kocham i z którą chcę żyć lepiej i bliżej.
Kłótnia w związku jest swoistym sposobem na zaznaczenie swoich potrzeb. Pragnieniem bycia zauważonym. Zwykle kryje się za nią potrzeba kontaktu, ale też nadzieja na lepszą przyszłość. Sprzeczki mogą być okazją do zmian i do zacieśnienia bliskości. Pod warunkiem, że chodzi w nich o relację, a nie o rację… Dlatego istotne jest, by nawet w kłótni pozostać w bliskości.
Aby móc podróżować i czuć się ze sobą blisko, nie należy przekraczać granic własnej wrażliwości i empatii. Podczas podróży, poruszamy się na gruncie mniej nam znanym. A niewiadome sprzyjają konfliktom. Jeżeli ma się jednak tego świadomość, łatwiej sprzeczać się tak, by nie ranić się wzajemnie i mimo konfliktu wciąż mieć szacunek dla partnera. Szacunek zarówno podczas podróży, jak i w życiu codziennym jest czymś nadrzędnym. Należy się on każdemu i jest niezbędny do stworzenia partnerskiej relacji.
Podróże, szczególnie te długie, bardziej wymagające lub ekstremalne pokazują ludziom, jak wygląda ich relacja i w którym jej miejscu się aktualnie znajdują. A więc, na ile są w stanie siebie znieść i ze sobą wytrzymać. Podróż jest pewnego rodzaju miernikiem. Barometrem bliskości i zrozumienia w relacji.
Ludzie podczas podróży nie wytrzymują ze sobą z wielu powodów. Najczęstszym problemem jest niespełnienie własnych potrzeb, a te z kolei biorą się z braku komunikacji. Jedna z osób musi się domyślać, o co chodzi partnerowi, a jeżeli się jej to nie uda, powoduje to rozczarowania i pretensje. Ten sam mechanizm zachodzi zarówno u osób nie wyjeżdżających nigdy z domu, jak i podróżujących. W trasie zdarzeń mogących powodować konflikty jest po prostu więcej.
W zasadzie nie znam pary, która się nie kłóci. Czasem bywa tak na początku związku, gdy akceptujemy niemal wszystko. Później każdy się zmienia.
Kłótnię można jednak także traktować jako rodzaj podróży. Przy takim podejściu, przestaje mieć ona tak złowrogie znaczenie – nie kłócić się, to tak, jakby przeżyć całe życie nigdy nie podróżując. A podróż jest przecież szansą na zmianę, na nowe i lepsze wspólne przeżywanie kolejnych lat.
Moim zdaniem zresztą bycie ze sobą blisko i niedoprowadzanie do różnorodnych spięć jest nierealne. W każdej relacji zdarzają się sprzeczki i napięcia i nie ma w nich nic złego. Ważne, abyśmy o tym mówili. Milczenie w związku wzmacnia stagnację i hamuje rozwój. Podobno milczenie jest złotem, ale nie dotyczy to relacji w związkach. W nich brak komunikacji jest często jednoznaczny z tłumieniem siebie.
Często podróżowanie w parze to definiowanie siebie, konstytuowanie związku i wolności własnej na nowo. Wzajemna akceptacja, przygoda, seks, partnerstwo w dawaniu i braniu, ale też gorsze momenty. Podróżowanie jest przygodą spajająca związek, jednak jej początki mogą okazać się nie takie łatwe i piękne, jakbyśmy chcieli. Zazwyczaj potrzeba nieco czasu, by poznać się wzajemnie w podróżowaniu, dopasować do siebie, dotrzeć.
Johna Steinback pisał: “Podróż jest jak małżeństwo. Podstawowym błędem jest myślenie, że możesz ją kontrolować”. Ani małżeństwa, ani związku, ani podróży nie można kontrolować, lecz można się na nie otworzyć. I czerpać z nich garściami to, co potrzebne jest nam do szczęścia.