Kultowa książka w stylu gonzo, wszystkie kobiety Witkacego i kryminał dziejący się w hiszpańskiej Terra Alta
Tom Wolfe
Próba kwasu w elektrycznej oranżadzie
Dowody na Istnienie, 2022
Wydawnictwo Dowody na Istnienie wypuściło na rynek nowe wydanie kultowej książki Toma Wolfe’a. Tym samym popsuło interes antykwariuszom i prywatnym sprzedawcom, którzy egzemplarze z poprzedniej edycji (1995 rok) oferowali za kilkaset złotych.
Próba kwasu… została po raz pierwszy wydana w Stanach Zjednoczonych w 1968 roku i od razu zrobiła furorę. Ta książka to wzorcowy przykład stylu gonzo, czyli dziennikarstwa, które nie hołduje absolutnie żadnym zasadom. Albo, jak pisał Mariusz Szczygieł, jedyną zasadą, której trzymają się autorzy tego nurtu można streścić w zdaniu: pisz tak, jakbyś rozmawiał z kumplem w głośnym barze.
Próba kwasu… jest w zasadzie portretem Kena Keseya, autora książki Lot nad kukułczym gniazdem. Wokół pisarza zgromadziła się grupa oddanych fanów i osobników kontestujących system. Nie szczędząc używek, środków halucynogennych i LSD, wsiedli w pomalowany na wszystkie kolory autobus i wyruszyli w podróż po Stanach. Oczywiście, budząc przy tym w ogólną falę zgorszenia i oburzenia. I powodując kilka interwencji policji.
Toczące się na naszym podwórku dyskusje o tym, co wolno reporterowi i czy tzw. polska szkoła reportażu (kultywująca dość literackie podejście do non-fiction) nie jest ślepym zaułkiem, wydają się przy dokonaniach Toma Wolfe’a kłótniami przedszkolaków.
Amerykański autor już ponad pół wieku temu stworzył książkę, która idzie pod prąd wszelkim regułom. Ignoruje każde wątpliwości i dylematy, a na pierwszym miejscu stawia formę. A ta wprost eksploduje, mieszcząc w sobie niemal wszystko.
Styl gonzo zawsze jednak budził kontrowersje i krytykę. Podstawowy zarzut dotyczy bardzo luźnego traktowania faktów. Granica między literaturą a dziennikarstwem jest w tym przypadku mocno rozmyta.
Widać to też w książce Wolfe’a, który w swym pisarstwie swobodnie wchodzi do głów bohaterów, przyznając sobie prawo do poznania każdej ich myśli i emocji. To tym bardziej uderzające, gdy weźmiemy pod uwagę, że Próba kwasu… powstała w dużej mierze nie na podstawie materiałów zebranych przez reportera w terenie, ale z wykorzystaniem filmu nakręconego przez uczestników wyprawy.
Mimo tego gonzo nie jest jednak fikcją literacką. To nadal non-fiction. Ale jeżeli ktoś oczekuje bezstronności, wyważonych opinii, braku ocen i przezroczystości reportera, srogo się tu zawiedzie. Gonzo jest bowiem przede wszystkim twórczym eksperymentem, czymś – szczególnie w momencie narodzin stylu – odważnym i bezkompromisowym.
Większym problemem tego typu literatury wydaje się jednak nie swobodne żonglowanie faktami, lecz to, że ciągłe operowanie przez autorów żartem i ich nieustanne ciągoty do zgrywy, mogą okazać się ograniczające, a dla czytelnika w końcu męczące.
Co nie zmienia faktu, że Próba kwasu… jest książką, której po prostu nie można nie znać.

Małgorzata Czyńska
Witkacy i kobiety. Harem metafizyczny
Wydawnictwo Marginesy, 2022
Po udanych książkach traktujących o bohaterkach obrazów, Małgorzata Czyńska pochyla się nad kobietami, które przewinęły się przez życie Stanisława Ignacego Witkiewicza. Postacie kobiece są dla autorki zaczątkiem opowieści o samym artyście i jego twórczości.
Nie da się ukryć, że Witkiewicz był kobieciarzem i wysoko cenił sobie przyjemności zmysłowe. Z pewnością nie był monogamistą (choć przez większość życia był żonaty). Temat zdrady traktował bardzo luźno, a w kręgu jego zainteresowań były kobiety zarówno bardzo młode, jak i już dojrzałe. Artystki, arystokratki, ale też studentki. Relacje Witkiewicza z nimi zazwyczaj wykraczały poza sam akt cielesny. Artysta się w nich kochał, durzył, wielbił je. A przede wszystkim maniakalnie portretował, fotografował, opisywał. Jego kochanki były więc paliwem dla jego twórczości.
Małgorzata Czyńska kataloguje ten „metafizyczny harem” z pewnego rodzaju czułością, starając się uniknąć łatwych ocen lub pouczania.
Ówczesny świat odtwarza z dużą pieczołowitością, skupiając się na detalach. Dzięki temu opowieść zyskuje płynności i barwności. Za tym korowodem kobiet przewijających się przez strony książki kryją się zasadnicze pytania: o rolę miłości, o granice między apetytem na życie a kompulsywnością, o sposoby na radzenie sobie ze świadomością przemijania i poczuciem egzystencjalnej pustki. Witkacy bowiem, choć pozornie prowadził życie bon vivanta, przez większość czasu borykał się z depresją, poczuciem osamotnienia, niepewnością i brakiem życiowego sensu.
Z książki Czyńskiej wyłania się złożony obraz twórcy. Owszem, był mężczyzną uganiającym się za kobietami i zatapiającym się w rozkoszach seksu. Hedonizm jednak nie uchronił go – a może był próbą obrony – przed rozpaczliwym poczuciem niedopasowania do tego świata. Poczuciem, które zresztą w końcu doprowadziło artystę do samobójstwa.

Javier Cercas
Terra Alta
Noir sur Blanc, 2022
Javier Cercas, autor nagradzanych Żołnierzy spod Salaminy, tym razem zabrał się za kryminał. Akcję osadził (zgodnie z tytułem książki) w Terra Alta – zapomnianym przez świat skrawku hiszpańskiej Katalonii. Jej mieszkańcy niewiele mają do roboty i żyją głównie wspomnieniami wojny domowej i bitwy nad Ebro.
Jak na gatunek przystało, książka zaczyna się od morderstwa. Tym razem ofiarą wyjątkowo brutalnego ataku jest para staruszków – bogate małżeństwo przedsiębiorców. Jest też śledczy, Melchior Marin, który próbuje rozwikłać zagadkę zabójstwa. I jak to w ambitnych kryminałach bywa, to nie samo morderstwo okazuje się najważniejsze, lecz trudna przeszłość policjanta, determinująca jego zachowanie i decyzje. Mniej więcej w połowie książki tajemnica zabójstwa zmierza zresztą ku światłu dziennemu, choć Cercas trzyma na szczęście jeszcze w zanadrzu drugą odsłonę tej historii.
Dzieje się ona w dusznej atmosferze małego miasteczka, w którym wszyscy się znają, nie zawsze się lubią i zazwyczaj wiedzą o sobie dużo więcej niż na co dzień ujawniają. Drobne grzeszki, przysługi z przeszłości, które trzeba spłacić, gry pozorów to rzeczywistość, w której przychodzi Marinowi działać.
Wszystko to współgra z płaszczyzną psychologiczną nakreśloną przez pisarza. Chwilami jego opowieść jest jednak nieco zbyt rozwlekła i przegadana, a z kolei w najbardziej dramatycznych momentach zanadto skrótowa i powierzchowna. Mimo tych niedostatków, całość się broni, dobrze nadając się na jesienną lekturę, gdy wiatr łomocze w okna a deszcz rozbija się o szyby. Opowieść wykracza poza kryminalną zagadkę, wchodząc w pewnym momencie na dużo szerszy plan. I wracając do wydarzeń sprzed niemal już stu lat, pokazując, że trauma wojenna może ciągnąć się przez dziesięciolecia i wpływać na losy kolejnych pokoleń.