Jak dogadać się z kierowcami. Listy ze Słowenii #84

przeczytasz w mniej niż 3 min.
autostrady w Słowenii

Na autostradach w Słowenii wyświetlane są zaskakujące komunikaty

Fot.: Jaka Arbutina

Kilka tygodni temu, pisząc recenzję książki Zuzanny Cichockiej „Słowenia – mały kraj wielkich odległości”, pomyślałem, że trudno o bardziej trafny tytuł dla reportażu ze Słowenii. Przez obcokrajowców kraj jest postrzegany głównie właśnie przez pryzmat wielkości.

Dla mieszkańców perspektywa jest inna. Cóż z tego, że z wielu miejsc w Słowenii da się zobaczyć trzy sąsiednie kraje, skoro podróż do każdego z nich może zająć całe godziny? Słoweńcy opisują więc odległości jednostkami czasu. I tak, z Celje do Novo mesto podróż samochodem trwa godzinę i dwadzieścia minut. Niezależnie, czy wybierzemy trasę lokalnymi drogami, czy autostradą przez Lublanę. W pierwszym przypadku pokonamy 80 km, a w drugim niemal 140 km. Dla człowieka z nizin było to z początku dziwne, ale w końcu przywykłem. Sam również przestawiłem się na system czasowy. Wiem, że do Lublany mam godzinę drogi. Jeśli nie ma korków.

A te są niestety coraz częściej. Największy ruch na słoweńskich autostradach przypada oczywiście na lato. Podalpejskie drogi zapychają wówczas auta spragnionych słońca Niemców, Austriaków, Polaków, Czechów i Węgrów. Od września sytuacja na drogach się jednak zwykle normalizuje, w tym roku media z przerażeniem donosiły jednak, że mimo nadejścia jesieni, kroki nadal są. Obwodnica Lublany w dalszym ciągu jest niedrożna. A że to właśnie tu krzyżują się wszystkie autostrady kraju, ruch na obwodnicach miasta się ślimaczy (sytuacji nie poprawia kiepski transport publiczny, który skutecznie zniechęca do porzucenia samochodu).

Kiedy budowano trasy szybkiego ruchu, wydawało się, że po kraju wielkich odległości pozostanie jedynie wspomnienie.

W socjalistycznej Jugosławii aut jeździło niewiele, nie było więc potrzeby budowy sieci autostrad. Największym projektem drogowym wspólnego państwa Słowian Południowych stała się Droga Braterstwa i Jedności (sł. Cesta bratstva in enotnosti, srb-hr. Autoput Bratstvo i jedinstvo), megalomańsko nazywana autostradą. Miała co prawda bezkolizyjne skrzyżowania (nie wszystkie) i wiadukty, ale zaledwie po jednym pasie ruchu w każdą stronę. Prowadziła od Jesenic w Słowenii, przez Lublanę i Novo mesto do Zagrzebia w Chorwacji, następnie do Belgradu i dalej na południe przez Niš do Macedonii (Skopje) i granicy z Grecją. Jej budowa zaczęła się zaraz po II wojnie światowej. Pierwszy odcinek, otwarty w 1950 roku, łączył Zagrzeb i Belgrad. Słoweńska część drogi była gotowa osiem lat później. Z powodu zwiększającego się ruchu kołowego drogę zaczęto rozszerzać i miejscami rzeczywiście stawała się pełnoprawną drogą szybkiego ruchu. Jednak w międzyczasie państwo, które miała połączyć, zdążyło się rozpaść.

Tymczasem Słoweńcy nie czekali na federacyjne projekty i postanowili stworzyć własną magistralę. Pierwszym odcinkiem czteropasmowej autostrady w Jugosławii była otwarta w 1972 trasa z Vrhniki do Postojnej, czyli fragment dzisiejszej słoweńskiej drogi A1 w stronę morza. Po tym początkowym sukcesie budowę wstrzymano. Do realizacji projektu powrócono w latach 90., już w niepodległej Słowenii. Obecnie trasami szybkiego ruchu da się dotrzeć do największych miast kraju. Podziwiając przy okazji widoki (choć te atrakcyjniejsze są z dala od autostrady) oraz przyglądając się nietypowemu sposobowi komunikacji zarządcy dróg z kierowcami.

Aby zwiększyć bezpieczeństwo na autostradach, DARS zamieszcza komunikaty na ekranach nad jezdniami.

Od zeszłego roku kierowcy mogą przeczytać na nich hasła w języku słoweńskim i angielskim o następujących treściach: „Ktoś Cię kocha. Jedź bezpiecznie”, „Kieruj trzeźwy albo powiemy Twojej mamie”, „Święty Mikołaj widzi, kiedy jedziesz za szybko”, „Ściganie zostaw dla Rogliča” (ten ostatni trafił nawet do Eurosportu.) Mnie najbardziej trafny wydaje się jednak inny: „Słowenia nie jest duża. Dokąd się spieszysz?”.

Napisy szybko stały się lokalnym fenomenem, choć nie wiadomo, czy rzeczywiście wpłynęły na poprawę bezpieczeństwa. Wszystkie są publikowane na stronie DARS-u, żeby ludzie nie robili im zdjęć w czasie jazdy. Być może zresztą wkrótce na ten temat też zobaczymy autostradowy napis.

Napisz do autora:d.buraczewski@travelmagazine.pl

Damian Buraczewski

Ze Słowenią związany od 2011 roku. Prowadzi blog SlovVine.com wybrany Winiarskim Blogiem Roku 2019 magazynu Czas Wina. Jego teksty o Słowenii ukazały się na łamach Tygodnika Powszechnego, Tygodnika Przegląd i Czasu Wina.

Dodaj komentarz

Your email address will not be published.