Słowenia leży na jednym z głównych szlaków migracyjnych ptaków w Europie. Gdzie jechać na ich obserwacje?
Fot.: Barth Bailey/Unsplash
Lato skończyło się nagle. Jeszcze do połowy października na obszarze Primorja temperatury w dzień przekraczały 20 st. C., a w nocy rzadko spadały poniżej 10 stopni. W tym roku letnia pogoda utrzymywała się jednak na początku jesieni w całej Europie Środkowej. Tradycyjnie okres ten nazywa się babie lato (sł. babje leto), choć w mediach najczęściej używa się amerykanizmu „indiańskie lato” (sł. indijansko poletje). Mimo że wolę tradycyjną nazwę, to zapewne jest ona dla Słoweńców dość kłopotliwa: „leto” we współczesnym języku oznacza rok, a lato to „poletje”.
Te semantyczne dywagacje zakończył deszczowy niż, który słoneczną pogodę zamienił w jesienną pluchę. Temperatura spadła drastycznie, przypominając, że czas rozpalić piece i kominki. Jak na komendę zaczął się sezon na jadalne kasztany. W wielu ogródkach grille zostały zastąpione specjalnymi piecami do kasztanów, media społecznościowe zalały zdjęcia pieczonych smakołyków, a powietrze wypełnił słodkawy zapach.
Jednak jesień wyostrzyła apetyty nie tylko ludziom. Do porzuconego na wiosnę karmnika zaczęły zlatywać się pierwsze ptaki.
Sikorki i zięby nieśmiało przypominały, że już czas na otwarcie stołówki. Ponieważ od zawsze miałem słabość do ptaków, posłusznie spełniłem ich prośbę i otworzyłem sezon w nadrzewnym bufecie. Sikorki, dzwońce, grubodzioby i szczygły mogą się do woli zajadać słonecznikiem. Szczygły potraktowałem specjalnie i kosząc działkę, zostawiłem im suche osty. Ich nasiona stanowią dla tych ptaków ulubiony przysmak, po który sięgają z łatwością dzięki przystosowanym do tego dziobom. Liczę, że przyzwyczają się do pobliskiego terenu i będą mnie zachwycać pięknym śpiewem.
W większości ptaki występujące w Słowenii można spotkać także w Polsce. Niektóre jednak są bardziej popularne, inne mniej. Bocian, tak powszechny na polskich nizinach, tu pojawia się sporadycznie. Dużo łatwiej zobaczyć czaplę siwą, sporo jest też czapli białych i nadobnych.
W górach można wypatrzeć sępy oraz wieszczyki. W dolinach rzek często widywałem z kolei pliszkę górką. Nad morzem pojawiają się czasem pelikany.
Z kolei żurawie są jedynie przelotem. Widać je (i słychać) jedynie w czasie sezonowej migracji z północy na południe i z powrotem. Tak się składa, że nasza Dolina znajduje się na jednym z ptasich szlaków. Z tego powodu Słowenia nie rozwija energetyki wiatrowej. W kraju działają jedynie trzy (sic!) turbiny. Stawianie kolejnych jest blokowane przez ekologów, którzy argumentują, że te konstrukcje są zabójcze dla przelatujących ptaków. Mieszkańcy nie bardzo w to wierzą, ale faktem pozostaje, że z 380 gatunków zaobserwowanych w Słowenii, gniazduje jedynie około 230. Reszta mija nas tranzytem lub przylatuje na zimowanie – ruch na niebie jest więc duży.
Położenie na szlaku migracji pozwala na obserwację wielu gatunków. Ornitolodzy z pewnością nie będą się więc w Słowenii nudzić.
W miejscach, gdzie ptaki zatrzymują się w trakcie przelotów lub pozostają przez zimę, wybudowano nawet specjalne kryjówki do obserwacji. Dzięki nim turyści mogą podglądać zwierzęta, nie płosząc ich. Ptaki wodne można w czasie przelotów śledzić na przykład w: rezerwacie przyrody Škocjanski zatok (Koper) i Ormoške lagune (Ormož), parku krajobrazowym Sečoveljske soline (Portorož) i nad jeziorem Cerkno (Cerkniško jezero), Ptujsko jezero (Ptuj), Renče nad rzeką Wipawą. Na moczarach pod Lublaną są specjalne ścieżki i kryjówki, przy odrobinie szczęścia można tam zobaczyć bataliony, derkacze i różne gatunki czapli. Sępy i orły z kolei można spotkać w Alpach, w okolicach Breginjski stol i Pokljuka. Więcej informacji można znaleźć na stronie Słoweńskiego Stowarzyszenia Obserwacji i Rozpoznawania Ptaków.
Napisz do autora:d.buraczewski@travelmagazine.pl