Czy Leonardo da Vinci przemierzał Słowenię i dotarł aż do Wipawy?
Dolina Wipawy promuje się sloganem: „Rajska dolina istnieje” (sl. Rajska dolina obstaja). Rzeczywiście, ten region na zachodzie Słowenii wygląda niczym Hobbiton lub idylla z pulpitu Windows XP. Lekko pofalowany krajobraz, w tle góry (no dobra, wzgórza) oraz rzędy winorośli, drzewka owocowe i gaje oliwne. A do tego słoneczne lata oraz łagodne zimy. Nic więc dziwnego, że Dolina była nazywana ogrodami Słowenii.
Jeśli dodamy jeszcze położenie, między Adriatykiem i Alpami (pół godziny jazdy samochodem), dostajemy przepis na udany produkt turystyczny. Region wciąż pozostaje jednak w cieniu sąsiadów: Krasu, Doliny Soczy, Wzgórz Gorycjańskich czy Istrii. Pewnie trochę dlatego, że nie widać stąd Alp ani morza. Paradoksalnie, brak tłumów wpływa jednak korzystnie na butikową ofertę turystyczną i jej jakość. W Dolinie działają dwie restauracje nagrodzone gwiazdką Michelin, a tutejsze wina biją się o palmę pierwszeństwa w kraju. Dla spragnionych spokoju podróżników jest to rzeczywiście wakacyjny raj.
Obok turystyki kulinarnej oraz aktywnej (wspinaczka, kolarstwo, sporty wodne, paralotniarstwo), regionalna izba turystyczna stara się promować także turystykę kulturalną.
W Wipawie, niewielkiej miejscowości u źródeł rzeki o tej samej nazwie, w ostatnim tygodniu stanęły dwa mosty.
Nie byłoby w tym może nic nadzwyczajnego, ponieważ Wipawa słynie z licznych przepraw. Do tej pory było ich w dwutysięcznej miejscowości 25, czyli jeden most przypadał na 80 mieszkańców. Tyle że nowe mosty stanęły… na głównym rondzie przy wjeździe do miasta oraz na dziedzińcu pałacu Lantheri w centrum miejscowości. Jak łatwo się domyśleć, nie służą one przeprawie, a są nową ofertę turystyczną.
Obie konstrukcje to repliki przeprawy ratunkowej wykonane według koncepcji Leonarda da Vinci, geniusza renesansu.
Leonarda najczęściej kojarzymy z malarstwem (Mona Lisa, Dama z gronostajem, Ostatnia wieczerza), horyzont jego zainteresowań wykraczał jednak dużo dalej. Był także autorem przedstawień teatralnych, muzykiem, botanikiem, inżynierem i architektem. I właśnie w tej ostatniej roli miał przyjechać do Doliny Wipawy. Republika Wenecka zleciła mu przygotować plan obrony przeciw najazdom Turków na Friuli, nizinę, na której znajdowała się metropolia Republiki.
Ten epizod z życia geniusza jeszcze do niedawna był nieznany. Sensacja w Słowenii wybuchła ponad dekadę temu, kiedy włoski krytyk sztuki i znawca historii Leonarda, Alessandro Vezzosi, ogłosił, że da Vinci podczas swoich wojaży mógł dotrzeć na tereny dzisiejszej Słowenii.
Ze skąpych informacji, które krążą w sieci, trudno jest ustalić czy mistrz rzeczywiście dotarł aż do Wipawy.
Republika Wenecka nie sięgała tak daleko na wschód. Tereny te były we władaniu hrabiów gorycjańskich. Zarządzali oni Gorycją, Udine, Ajdovščiną i Wipawą. Z pewnością da Vinci trafił na rubieże Republiki, gdzie rzeka Wipawa łączy się z Soczą. Opracował plan jazów i śluz, które miały stanowić zaporę dla wrogich armii. Jednak po miesiącu opuścił Dolinę i udał się do Rzymu.
Ale historia Leonarda w Wipawie wcale nie musi być szyta aż tak grubymi nićmi.
Da Vinci przybył bowiem na te tereny w 1500 roku. A więc w czasie, kiedy bezpotomnie zmarł ostatni hrabia z Gorycji. O kontrolę nad tym strategicznym terenem rywalizowali Habsburgowie (których władza sięgała do Triestu) oraz Wenecja. Ostatecznie to austriacka dynastia wzięła w posiadanie Gorycję i przyległe tereny. Dolina Wipawy znalazła się całkowicie w państwie Habsburgów. Z planów Leonarda na budowę zapór wodnych nic nie wyszło.
Pozostała historia, jak to bywa w przypadku da Vinci, pełna niejednoznaczności, lecz na tyle wiarygodna, że Wipawa została przyjęta do międzynarodowego stowarzyszenia miast związanych z życiem renesansowego geniusza, Le Vie di Leonardo da Vinci. W efekcie w przyszłym roku ma zostać otwarte muzeum Leonarda – niezależnie od faktów historycznych, miasto zyska kolejny punkt mający szansę przyciągnąć turystów.
Napisz do autora: d.buraczewski@travelmagazine.pl
Fot.: materiały prasowe