Jak nie zapomnieć o śmierci. Listy ze Słowenii #60

przeczytasz w mniej niż 2 min.
życie w Słowenii

Obok podobnego języka oraz niedzielnego schabowego, to właśnie sposób obchodzenia Święta Zmarłych najbardziej przypomina mi w Słowenii Polskę

Nieubłaganie zbliża się listopad, miesiąc nostalgii. Obserwując przygotowania przyrody do zimowego snu, sami również rozmyślamy o przemijaniu. Nic więc dziwnego, że przełom października i listopada jest w wielu kulturach poświęcony śmierci i zmarłym. W polskiej i słoweńskiej kulturze Wszystkich Świętych i Zaduszki są świętami wypełnionymi smutkiem i melancholią. Ale także nerwowymi przygotowaniami. Przecież trzeba wyczyścić groby, kupić znicze, zamówić wiązanki, a na sam koniec znaleźć miejsce parkingowe przed zatłoczonym cmentarzem. Stres gwarantowany.

Obok podobnego języka oraz niedzielnego schabowego, to właśnie sposób obchodzenia Święta Zmarłych najbardziej przypomina mi w Słowenii Polskę. Uderzające jest zamiłowanie obu narodów do zniczy. Oczywiście im więcej tym lepiej. Całe zgrzewki plastikowych i szklanych lampionów znikają w bagażnikach aut pod marketami. Słoweńcy od dawna przodują w statystykach sprzedaży zniczy. Obecnie jest to ok. 16 milionów zniczy na rok, a jeszcze kilka lat temu – 24 miliony. W związku z problemem utylizacji zużytych lampek słoweński rząd od lat namawia ludzi do ograniczenia zakupów. Działania te jak widać przynoszą efekty. Co ciekawe, statystyczny Polak i Słoweniec kupują podobne ilości zniczy. Dla całej Polski szacunki sprzedaży oscylują wokół 300 milionów.

Kochający praktyczne rozwiązania Słoweńcy masowo kupują również znicze elektroniczne. Wyglądają tandetnie, ale za to mogą świecić LED-owym “płomieniem” minimum przez miesiąc.

Później można w nich wymienić baterie. Sztuczne światło tych lampek bardziej pasuje do bożonarodzeniowej choinki niż do grobu. Muszę jednak przyznać, że te migające światełka zmieniają nieco melancholijny obraz listopadowych wieczorów. Po zmroku słoweńskie cmentarze migoczą radośnie niczym Las Vegas.

Nie widzę w tym profanacji. Wesołe przeżywanie Zaduszek nie jest przecież na świecie niczym wyjątkowym. Halloween lub meksykańskie el Día de Muertos są wydarzeniami radosnymi. Taniec na grobach czy zabawa w duchy może być sposobem na oswojenie nieuniknionego. W końcu nikt z nas nie ucieknie od kostuchy i jest to prawda znana od zarania dziejów.

Taniec śmierci na fresku w słoweńskim kościele w Hrastovlje / fot. domena publiczna

Nieuchronność śmierci stała się popularnym motywem sztuki zwłaszcza w późnym Średniowieczu. Różne przedstawienia tańca śmierci (fr. danse macabre) zaczęły wówczas zdobić kościoły i kapliczki w Europie.

Jednym z lepiej zachowanych jest fresk w kościele w Hrastovlje na słoweńskiej Istrii. Pochodzi z 1490 roku.

Przedstawia korowód ludzi wszystkich stanów prowadzonych przez kostuchy. Pochód otwiera papież, za nim kroczy król, królowa, kardynał, biskup, mnich, naukowiec, kupiec, żołnierz, żebrak, a zamyka go ciągnięte przez kostuchę dziecko w kołysce. Wobec śmierci wszyscy ludzie są równi, niezależnie od posiadanej władzy, wiedzy i majątku. Daremne próby korupcyjne podejmuje kupiec, który usiłuje wręczyć kościotrupowi sakiewkę ze złotem. Jednak śmierć jest nieprzekupna. Wszyscy tanecznym krokiem zmierzają do otwartego grobu. Bal u kostuchy niewiele ma jednak wspólnego z dobrą zabawą. Tancerze mają nietęgie miny, jedynie szczerbate kościotrupy wyglądają na zadowolone.

Moralizatorska wymowa fresku jest ociera się o banał. Pomimo tego, to właśnie Taniec Śmierci jest najbardziej znanym z licznych fresków kościoła w Hrastovlju i przyciąga do niego wielu turystów. Być może wśród niesprawiedliwości i rosnących nierówności społecznych nieprzekupna kostucha znów staje się pozytywnym bohaterem?



Napisz do autora:d.buraczewski@travelmagazine.pl

Damian Buraczewski

Ze Słowenią związany od 2011 roku. Prowadzi blog SlovVine.com wybrany Winiarskim Blogiem Roku 2019 magazynu Czas Wina. Jego teksty o Słowenii ukazały się na łamach Tygodnika Powszechnego, Tygodnika Przegląd i Czasu Wina.

1 Comment

Dodaj komentarz

Your email address will not be published.